Cofając się w czasie do XVIII w. i schodząc w dół 20 m Twierdzy Donjon.
To lekcja historii jakie wręcz uwielbiam! Namacalna, żywa i eksploracyjna z elementem kostiumowym.
Oczywiście strzał z muszkietu dla podkreślenia charakteru miejsca. ;)
Jest wiele ciszy. Mojej ciszy artystycznej. Powód? Hierarchia ważności... są sprawy i decyzje, które muszą dojrzeć z czasem.
Powrócę w październiku.
Tym czasem mam też ochotę zamieścić, w kilku następnych wpisach (lub jednym, ach ten brak zdecydowania ;P) małą fotorelacę z tegorocznej wycieczki do Rumunii.
To druga moja wyprawa do tego pieknego kraju, lecz tym razem miała zupełnie inny charakter. Jaki?
O tym niebawem :)
Pozdrawiam wszystkich oglądających ten blog i przyjaciół, ja nadal żyję i mam się dobrze!!! :)