Obejrzałam pierwszy sezon My life as Liz siedząc na kanapie do 5 rano, powitałam Krysię idąca do pracy i poszłam spać rozładowując iPoda całonocnym graniem w świeżą pościel. Szkoda, że nie w uszy. Obudziałam się z pragnieniem zostania tu na zawsze, włożyłam moje zielone soczewki i znów zaczęłam dostrzegać szczegóły. 10 wągrów w lustrze. I to wystarczyło bym zechciała, calą swoją mocą, umyć twarz w polskiej wodzie. Tymczasem idę zanurzyć się w testosteronem pachnącym stadionem, gdzie mój brat rozgramia 4 ligę. Pozdrowienia.