Ostatnimi czasy bardzo często powracam myślami do wspomnień starych dobrych czasów, aby tylko na chwilę się oderwać od tego co jest teraz... Są jeszcze takie miejsca, gdzie niewiele lub nic się nie zmienia, mimo upływu lat, i tam właśnie odżywają wspomnienia... Taaak...
Na tym warsztacie spędziłem kawał życia, i odkąd pamiętam zawsze mnie fascynowały te samochody, i ludzie którzy przy nich robili. Dlaczego się nie zdecydowałem wcześniej "odbić" od wybranego kierunku? Przecież elektronika mnie ani trochę nie pociąga, a informatyk ma wprost tragicznie nudną robotę... A na mnie działa zapach spalin, benzyny, olejów... Może nie mechanika, ale zawsze chiciałem mieć coś wspólnego z motoryzacją... Teraz próbuję, ale jest ciężko.
Teraz chcę być kierowcą - innej możliwości raczej nie biorę pod uwagę. Dlaczego? Bo to lubię, to mi wychodzi jak nic w życiu, i przynosi radość. Niewielu jest ludzi którzy naprawdę rozumieją taką pasję - większość uważa że jestem leniem który nie chce zwyczajnie się w pracy przemęczać. Ale tak mówią ludzie którzy nigdy nie widzieli jak to wygląda. bo prawda jest taka, że robota za kółkiem bywa bardzo ciężka.
I nie robię tego dla pieniędzy - pieniądze w zasadzie się nie liczą, bo najważniejszych w życiu rzeczy i tak przecież nie da się kupić... Owszem, są do życia potrzebne, ale w myśl "pracuję by żyć", a nie "żyję by pracować". A wracając do tego kupowania... Parę dni temu znajomy stwierdził, że miłość przyjdzie gdy będą pieniądze. Moje zdanie na ten temat jest jasne - miłości nie da się kupić i cokolwiek by nie powiedzieć, to w przysiedze małżeńskiej nigdzie nie ma kwestii "i nie opuszczę Cię dopóki kasa Ci się nie skończy". Ale cóż... wiara-wiarą, przekonania-przekonaniami, a jednak z drugiej strony czuć było coś niepokojącego w tym że znajomy generalnie przyznał mi rację, dodając jednocześnie że "chociaż nie będziesz czuć się samotny"...
To jest co prawda tylko jeden aspekt takich ogólnych rozważań o życiu, a jednak bardzo niepokojący... Takich kwestii można by parę poruszyć, i zwykle dojść do raczej podobnych wniosków - niektórzy wiedzą co mam na myśli... No i do czego w zasadzie ten świat zmierza?
A na koniec ciekawostka z nk:
Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać.
- zadzwoń do mnie...
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą...
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić...
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą...
Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciała nikogo słuchać...
- zadzwoń do mnie.
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho...
Kiedy nikogo nie będzie i pomyślisz,
że nikomu nie zależy. Kiedy cały świat opowie się przeciwko Tobie i poczujesz się osamotniona.
- zadzwoń do mnie - ja będę obok
Kiedy ten na kim najbardziej Ci zależy,
nie będzie dbał o Ciebie. Kiedy ten, komu dasz swoje serce, rzuci Ci je w twarz.
- zadzwoń do mnie - ja będę obok
Kiedy osoba, której zaufałaś zdradzi Cię. Kiedy ten, z którym dzielisz wszystkie myśli i tajemnice,
nie będzie pamiętał nawet o Twoich urodzinach.
- ja będę obok.
To jest obietnica, którą mogę Ci dać:)
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze...
Przybiegnij do mnie bardzo szybko.
Mogę Cię wtedy potrzebować...