pada, ciągle pada. podoba mi się to. mam przynajmniej wytłumaczenie, dlaczego nie mam ochoty wychodzić na dwór. jutro wyjazd, sterta ciuchów piętrzy się na łóżku. kiedyś się spakuje. odpocznę, wreszcie go zobaczę, cztery dni to zdecydowanie za dużo, nieważne, że codziennie rozmawiamy. czuję tak wielką siłę. od zawsze wiedziałam, że zmiany wychodzą mi na lepsze. pozbyłam się mojego rudego, back to black. czuję się dobrze, wszystko mi wychodzi. tylko proszę niech pogoda dopiszę, chciałabym chociaż raz założyć strój (pierwszy raz chcę to tego,yeah). nie cierpię się pakować.