nie wiem ile mnie tu nie było. rok, może nie cały, może trochę więcej. schtórzyłam? możliwe. nie wiem czego się bałam, czego boję się teraz. zmieniło się wiele, czasem nawet myślę, że za wiele. czasem na lepsze, czasem na gorsze. mam Go, mam przecudownych znajomych i jeszcze lepszych przyjaciół. wiem, że znów zaczynając zawodzę Go, ale obiecuję to sobie i Jemu, że tym razem będzie inaczej. nie zniszczę się, będę cały czas sobą, a to, że odstawie jedzenie na dalszy plan nie zmieni naszego życia. ryzykuje, dużo ryzukuje. drugi raz nie odzyskam Jego zaufania, a jest najważniejszą osobą w moim zjebanym życiu. poza tym czuję, że każda część mojego ciała rozpada się na kawałki i nie umiem temu zaradzić. mimo wszystko jest dobrze, cieszę się życiem, nie nudzę się, kocham wszystko i wszystkich, prócz siebie, korzystam z wakacji, kocham życie,ale wiem, że pokocham je bardziej za jakiś czas.