Zdjęcie zykopane znikąd. Wyczekując wiosny... Lasu, słońca, wycieczek rowerowych i pieszych...

Wszystkie plany sa pod znakiem zapytania... z jednej strony jest dobrze, z drugiej źle. Jakby wyjechali w środę to wróciliby w sobotę z babcią, w poniedziałek jej pierwsza chemia, ale za to nie pojadą do Zakopanego. Tata jedzie tam w delegacje na 5 dni i chciał wziąść Edyte, ale babcia.... Jak będzie sie dało przełożyć jej chemie na następny poniedziałek to wyjadą w sobote i wrócą w piątek. Teraz zostaje sprawa urodzin.... I tak trzeba je przełożyć na sobote, albo na następny tydzień. Masakra. z jednej strony jak pojadą do Zakopca to dłużej będzie dom wolny, ale wolałabym jakby już teraz w środę pojechali. To jest weekend. W weekend się imprezuje a nie podczas tygodnia.

Rozkminiałyśmy jeszcze pomysł, żebym została sama w domu przed te 5 dni z babcią.. Oj nieeee, nie wyrobiłabym psychicznie i fizycznie z nią chyba. Sama się zajmować nią? nie dalabym rady, nie umiałabym. Jaka masakra... Wale juz dzisiaj rozprawki z poskiego. Za dużo myślę. Nie mogę się skupić. Idę czytać dalej książkę "Nie odchodź, Julio". nawet fajna, opisane jest tam takie życie codzienne, złe zauroczenia, wykorzystywanie faceta, miłość. W sam raz na takie wieczory.

Zostawiam jeszcze piosenkę, którą śpiewał koleś w kościele ostatnio. Piękna, prawdziwa historja, piękny głos.. prwdziwe przezycie:

http://www.youtube.com/watch?v=omg6FJWXLfQ&feature=youtu.be

"Jak fale morskie ku piaszczystym brzegom,

tak nasze chwile dążą ku końcowi"