Wiiitam, cześć, czy tam joł, jestem Paweł i nie cierpię wypocin na blogach!
Szczerze, to nie wiem co mnie pokorciło żeby cóś podobnego założyć, prawdopodobnie postępująca nuda tym czy owym spowodowana. Nie mam zamiaru pisać o czymś osobistym jak to źle albo supermega wypaśnie, co ktoś - chcąc nie chcąc - przytakując komentuje, blah. Krew mnie zalewa jak takie coś widzę, bo idiotyzmem - jak dla mnie - jest komentowanie czyjegoś życiorysu, albo pisanie tu czegoś, licząc, że ktoś kogo pewnie prawie znać nie będę poklepie mnie po ramieniu, w cudzysłowie rzecz jasna.
OK, dość o tym czego nie będzie, bo tak czy siak sami się dowciapicie, a jak ktoś jest na tyle oporny żeby nie zauważyć po powyższym, to polecam "F13". ; )
Pewnie subiektywnie, raz na ruski rok, będę komentwał coś co mine rozdrażni.
I tak sobie myślę, że pierwsza na ruszt pójdzie moja nienawiść do absurdów. Nieee cierpie jak ktoś mi wciska, że białe jest różowe bo różowe jest fajne, a białe niemodne, a czarne jest żółte bo to ładniejszy kolor. Podobnie jeśli chodzi o wciskanie mi czegoś przez kogoś. Jakiś jełop próbuje mi wmówić, że zrobiłem to to i tamto, co sie nie zgadza z prawda, bo nie zdarza mi sie nie wiedzieć co robiłem, w dodatku ma zamair wyciągąć konsekwencje albo cokolwiek innego z tym robić i robi tak bo jest starszy, wyżej postawiony, albo po prostu głupi to mnie krew zalewa.To samo co do odpowiedzi 'raczej tak', 'chyba tak', 'no raczej', 'tak mi sie wydaje', 'mam wrażenie, że nie', 'nie, to znaczy chyba nie' itd. Ah! Sam lubie poowijać w bawełnę, ale jak człek pyta konkretnie i ktoś tak bez sensu odpowie, to mi się nóż w kieszeni otwiera, poważnie. Nie wiem, czy przykład idzie z góry i ktoś chłonny na głupote zobaczy w TV takiego jedego z drugim, z Wiejskiej na codzień, mówiącego 'wszystko wskazuje na to, że całkiem możlwia staje się opcja wykonania założeń tego planu', czy coś podobnie maślanego, ale fakt ten mnie zwala z nóg. Jak kiedyś kogoś spytam 'oddychasz?' i usłysze 'chyba tak' to szukacje mnie po miejskich cmentarzach, eh.
Kolejną z moich przywar jest to, że jeśli coś nie ma jasnej przyczyny, albo podstawy, której bynajmniej ja nie znam, to to coś nie istnieje. Zarówno coś negatywnego, jak i pozytywnego (bah! tych sformuowań też nie lubie, ale kij, trudno je tu zastąpić). Dla przykładu, ktoś robi sobie tosty. Dlaczego? Bo był głodny, albo miał na to ochote. Jak se ich nie zrobił, albo ja o tym nie wiedziałem, to dla mnie fakt, że miał ochote coś zjeść, czy akurat je zjeść - nie istnieje, nie? Myśle sobie, że jest najedzony albo jest na pożalcie sie ludzie, diecie. To chyba normalne, że jeśli o czymś nie wiem, albo coś jest ot tak, to to tak po prawdzie jak dla mnie nie istnieje. Albo prościej, ktoś stoi, pytam dlaczego się nie położy. Pada prosta odpowiedź, bo lubie sobie postać! A nie żadne, 'nie wiem, taki mam kaprys' :| Jak człek czegoś nie umie uzsasadnić, to zakrawa na absurd, bo nawet siebie już wyrazić nie umie. Oczywiście, nie zawsze. Nie wiem, czy przekazywanie wprost informacji to cecha ludzi na wymarciu, ale jak dla mine, to luksus.
I wiecie co? Najgorsze jest to, że od tej reguły znam jeden wyjątek i wcale nie mam ochoty zaprzestać znajomości, a przeciwnie. Paradoks, a raczej wyjątek potwierdzający regułę.
Może gadam zagmatwanie, musicie wybaczyć spaczenie ścisłowca.
Hueheu, dość narzekactwa, c.d. zobie zostawie na kiedyśtam (o ile takowe będzie!). Krew mnie za... Ups, miałem nie narzekać. Lubie grać ganiać za kilkoma zszytymi szmacianymi łatkami, potocznie piłką to zwą. Tak samo jej krewne, te takie do odbijania i rzucania, hah. Ostatnimi czasy troche krucho z tym u mnie było, stąd pewnie ta nuda i te 'pisactwo', jak to mawiał ś.p. Janusz 'Kosa' Kosiński. Swoją drogą, pograć w coś na komputerze albo ponarzekać też bardzo lubie, a jakże. Lubie jeść, leżeć i się obijać prócz tego. Taki paradoks, grać w piłkę i sie obijać, ale właśnie tak to u mnie jest. Uczyć się nie przepadam, ale cóż, nadzwyczaj dobrze mi to idzie, więc w tej kwestii nie narzekam, nie mam prawa. Słucham na okrągło różnorakich gwóździ, śrubek czy zbrojeń. Poważniej mówiąc, wszystko co 'ciężkie' wpada mi w ucho.
Aaaa, to zdjęcie, to widok na plażę z Sopockiego molo. Cholipka, co sie człek nagimnastykował żeby to bez statywu zrobić...
Buh! Koniec tego, 3mta się ludziska. :)