Marznę bez Ciebie, zamarzam powoli. Kulę się na ławce czekając na telefon od Ciebie. Włączam jakiś wszeszcząco-dudniący wytwór ludzkiej wyobraźni, zwany w niektórych kręgach piosenką i staram się zagłuszyć wszelkie inne dźwięki, włącznie z biciem własnego serca. Nie mam dokąd pójść, gdzie się ruszyć, jestem pod ostrzałem wielu nieprzychylnych mi spojrzeń. W sumie nic mnie one nie obchodzą, ale nie chcę być w centrum zainteresowania.
Dzwoni telefon, mogę już wrócić do domu.