W piątek moja siostra skończyła osiem lat, więc w niedzielę do naszego domu zjechała się nasza najbliższa rodzina plus chrzestna Karoliny z mężem i synem. Rodzice chyba stwierdzili, że będę idealnym towarzystwem dla owego dzieciaka, bo wcisnęli mi go, żebym się nim "zaopiekowała". Podobno Michał (tak ma na imię) jest moim rówieśnikiem, aczkolwiek wygląda na dziesięć lat i posłusznie tuli się do mamusi, która nazywa go "swoim misiaczkiem".
Kiedy zadałam mu już wszytskie podstawowe pytania (Podoba ci się nowa klasa ? Jak oceny ? Fajni nauczyciele ?) i skończyły nam się temety do rozmowy, Michaś poczłapał do pokoju mojej siostry, która grała w grę komputerową - prezent od dziadków. Chyba dogadywał się z ośmiolatką lepiej niż ze mną, bo wrócił do mnie dopiero po godzinie. Nie miałam ochoty spędzać z nim czasu, więc pokazałam mu pierwsze lepsze zdjęcie i zaczęłam wyjaśniać jego fenomen przy użyciu zwrotów takich jak: kadr, ISO, zjawisko paralaksy czy głębia ostrości. Dzieciak przestraszył się i znów poszedł do Karolinki - o to mi chodziło.
Po jakimś czasie zajrzałam do pokoju siostry, a to co zobaczyłam było równie śmieszne co żałosne - ściśnięci razem na jednym obrotowym krześle Michał z Karoliną kłócili się o to, które okulary przeciwsłoneczne będą lepsze dla kotka wyświetlającego się właśnie na monitorze.
Nie ma to jak problem.