You can't take my soul... 

Od czego by tu zacząć? Podróż busem do Krakowa nie była taka straszna, choć się nieco przeraziłam, bo jechałam od zupełnie innej strony. Ale na szczęście poznałam okolice ronda Mogilskiego, którymi kieeedyś szłam. Po ogarnięciu autobusów dotarłam do Klubu Studio. Byłam z siebie naprawdę bardzo dumna. Po trafieniu za tłumem do szkoły i zobaczeniu wszystkiego stwierdziłam, że Krakon 2012 będzie bardzo, a to bardzo nieudanym konwentem. Byłam pewna, że prześpię cały konwent tak jak to zrobiłam na Wanekonie. Nie do końca tak było. W piątek około trzeciej w nocy wezwano do mnie medyków z powodu mojego barczo zaczerwienionego oka i spuchniętego. Czekałam trochę na samochód, którym mieliśmy jechać do najbliższego szpitala. Byłam w trzech szpitalach z niezłą obstawą, bo aż się pielęgniarka dziwnie popatrzyła. XD Po badaniu oznajmiono mi, że mam zapalenie spojówki. Słodko. ~ Na drugi dzień zaczęliśmy poszukiwanie apteki. Szukanie jej na piechotę nie wchodziło w rachubę, ponieważ okropnie padało. Pojechaliśmy samochodem, w który miał specyficzny zapach grila. O.o Kiedy wysiedliśmy ochlapały mnie trzy samochody i to tak porządnie. W tym jeden autobus. T.T Nikomu tego nie życzę, naprawdę. Przez cały konwent byłam piratem lub cyklopem... Hm. Jak chciałam odebrać koszulkę, którą zamówiłam okazało się, że już nie ma zwykłych i zamiast tego dostałam VIP-owską koszulkę. *w* Koszulka jest naprawdę fajna. W niedzię kiedy żegnałam się już z niektórymi Orgami dostałam  plakietkę z napisem 'TWÓRCA ATRAKCJI' XD Może to zabrzmi egoistycznie, ale moje oko spowodowało niezłą atrakcję. Dziękuję medykom Ani i Jezusowi, że przejęli się tą sprawą. :3