DziNiemożliwe cz 2.
Następnego dnia wstałam dość wcześnie, bo wrzask Giulietty roznosił się po całym domu.
- Lena ! - usłyszałam, że ktoś dobija się do drzwi od mojego pokoju.
- Jest weekend, jestem wykończona tym całym szajsem, dacie mi pospać ? - zakryłam w momencie głowę poduszką i schowałam się pod kołdrę.
- Zejdź na dół na śniadanie, ubierz się, bo ktoś na nas na dole czeka.
- Co ? Kto ? - odpowiedzi nie usłyszałam, Giulietta zniknęła za drzwiami, choć była dość tęga, poruszała się dość zwinnie.
Była ona naszą gosposią, pracowała tu odkąd pamiętam.
Weszłam szybko pod prysznic. Założyłam krótkie, szarpane szorty, luźny podkoszulek, trampki i zeszłam na dół.
W jadalni było już nakryte do stołu. Tak jak Dżi wspominała miał się ktoś pojawić, bo było nakryte o jeden talerz więcej.
Przywitałam się z Max'em i Fred'em, moimi pupilami. Były to dwa Nowofundlandy.
Otworzyłam drzwi, żeby je wypuścić.
- Lena.. - usłyszałam zza pleców.
- Wypuściłam psy na dwór, kurcze dowiem się kto.. - urwałam wpół słowa, odwracając się przodem w kierunku mamy.
- Lena, poznaj to jest Alex, Twój nowy ochroniarz.
- Alex. - przedstawił się, wysuwając w moim kierunku swoją dość potężną dłoń.
- Lena.. - powiedziałam niepewnie i przytwierdziłam uścisk.
Nie mogłam oderwać od niego wzroku, był przystojnym, wysokim brunetem, o ciemnych oczach. Miał tak cudownie zarysowaną twarz..
Ale musiałam się ocknąć, to facet, który będzie chodził za mną krok w krok..
Czułam z jednej strony nienawiść. Nie jestem małą dziewczynką, umiem o siebie zadbać.
Siedliśmy przy stole wszyscy łacznie z Dżi, lecz bez mojego ojca, nigdy go nie było.
- Alex'ie, kilka słów o Twojej pracy.. więc. Zacznijmy. - mama omawiała z gorylem wszyscy dotyczące jego obowiązków, godziny pracy itd.
Ja zatem nie zwracałam na to jakiejś konkretnej uwagi.
- Od rana, odwozisz ją do szkoły, wszystko jest z nauczycielami ustalone i dyrekcją, wiedzą, że będziesz jak cień Leny, więc nikt nie powinien Ci robić problemów..
Gdy to usłyszałam, ciśnienie mi podskoczyło.
- Nikt nie będzie robić problemów ? - zapytałam dość niegrzecznie, podnosząc się z krzesła.
- Lena, siadaj.
- Ja będę robić problemy. Myślałam, że nie będzie do mnie przywiązany ? Niedługo to załatwić się nie będę mogła. Może jeszcze ma mnie w łazience pilnować ? Oszaleliście ? Nie mam zamiaru nigdzie z nim chodzić ! Nigdzie, czy Wy tego chcecie czy nie ! Jakoś nie jestem głodna.
- Lena ! - matka krzykneła.
- Alex'ie przepraszam za jej zachowanie, od samego poczatku nie była za tym, jest rozdrażniona, jeszcze nie może pogodzić się z tym co sie stało.. Naprawde przepraszam. Musi Cię poznać.
- Ale ja ją w pełni rozumiem. Niech się pani nie martwi, zajmę się tym, spokojnie.
PUK, PUK !
- Zamknięte.
- Pozwoliłem sobie wejść. - usłyszałam męski głos, lecz to nie był mój tata.
- No tak, zapomniałam, że już nikt nie liczy się z moim zdaniem w tym domu, nawet pan - rzuciłam szyderczy uśmiech.
- Z tego co zauważyłem, to nie jest tak jak panienka postrzega.
Każdy z domowników, włącznie z służbą martwią się Twoje zdrowie.
Wszystko jest dla Twojego dobra, nie na złość. Także rozważ również to.
- A pan jest alfą i omegą, wszchwiedzący.. Skąd pewność, że tego nie wiem ? Właściwie to jestem zmęczona, więc nie też jest w umowie ?
Spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i zniknął za drzwiami.
- Śpij spokojnie..
CDN.
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames