Niemożliwe cz 9.
- Wracajmy już do domu - wydukałam, spuszczajac wzrok w dół..
- Dobrze. Wracajmy. - odpowiedział szybko.i stanowczo po czym wyruszył do przodu.
Ja po chwili zawahania dołączyłam do niego. Czułam, że oczekiwał czegoś innego ode mnie. W końcu powiedział mi prawdę, wytłumaczył.. a ja wybaczylam, zrozumiałam. Robilam cos źle ? Doszlo do mnie.. ze juz nie wiem czego chce, ze kompletnie nic nie wiem. Przecież był w zasięgu mojej reki, czemu nie chwycilam i zakończyłam tej calej szopki jakimś buziakiem.. może tego akurat chciał on. Typowa gówniara - miał racje. Bylam rozkapryszona. Szliśmy w milczeniu, ja nieco z tyłu. Gubiłam się w tym wszystkim. Po powrocie każde z nas poszło w inną strone. Alex do kuchni, kaw natomiast na górę, do pokoju. Pragnęłam gorącej kąpieli. Napuściłam całą wanne wody i wskoczyłam niczym rybka do akwarium. Wlałam mnóstwo okejkow, płynów - ich zapach mnie odprężał. Po wyjściu, założyłam koszulke i szorty. Lekko osuszyłam włosy ręcznikiem. Nagle usłyszałam jakiś trzask dochodzący z dołu. Rodziców przecież nie było, służby tez, jedynie to Alex, który właściwie powinien spać. Było chwile po drugiej. Zeszlam na dół cichymk krokami, złapałam z baseballa..
- Alex.. to Ty ? - troszkę przerażona zapytałam. Zajrzałam do kuchni ale nie było nikogo. Obróciłam się i życie nagle przeleciało mi przed oczami. Szybkim ruchem użyłam kija.
- AAAAAA !
- Jezu.. ! - Alex złapał szybko kij skierowany w jego stronę.
- Kretynie ! - wykrzyczałam. - Zabiłabym Cię debilu gdybyś nie złapał.. zawał na miejscu ! Musisz się tak kurde skradac ? Powaliło.. - odetchnełam z ulgą. Dopiero kiedy doszlam do siebie zauważyłam, że Alex stoi przede mną w samych bokserkach.. a na jego ramiona, całe ciało kapała woda z mokrych włosów..
- Nie skradałem to po pierwsze, po drugie to Maksiu szukał przekąsek. - palcem wskazującym pokazał na psa wsuwajacego nasza kolacje.
- Ide spac. - odparłam.
- Ale ja nie skończyłem - zlapal mnie za łokieć i przyciągnął mocno do siebie.
- CZEKAM..
- Po trzecie to Ty z kijem robilas zamach na moje zycie, po czwarte Twoja pupa.. jest.. (lekko dłonią kierował ku moim posladkom) nieziemska w tych majteczkach, a po piąte ja jestem w domu wiec jesteś bezpieczna i następnym razem zostań u góry.
- Nieziemska moja pupa w tych majteczkach.. bezpieczna z tobą.. zboczuch.. - wyrwałam się i ruszyłam szybko po schodach.
- O nie nie nie. - ruszył za mną, mocno mnie złapał i upadlismy oboje. On na mnie. - Nie pozwole Cię znowu uciec.
Nie odpowiedziałam nic, wpiłam się tylko w jego usta i czułam, że odwzajemnia mój pocałunek..