Fot. Jagoda

Ćwiczenia idą (prawie) pełną parą. Robię po 400 rowerków i 80 brzuszków dziennie. O ile rowerki chyba niewiele mi dają, a przynajmniej niewiele czuję, to brzuszki dają mi dużo. Ich ilość będę co jakiś szczas zwiększać. Jak tylko zajadę do Olsztyna, chcę zacząć znów biegać. Uzbroiłam się już w ocieplane legginsy i grube skarpety. Muszę jeszcze ogarnąć bluzę, bo poprzednią przypadkowo zostawiłam w Ślądkowicach (może podświaomie tego chciałam, żeby tam wrócić :P ) Myślę, że jedna wycieczka do lumpeksu załatwi sprawę. 

Wczoraj byłam z ojcem na "wykopkach", czyli łaziliśmy z wykrywaczem metalu i szukaliśmy skarbów historii czy jakoś tak xD No, dobra, on szukał, a ja łaziłam dookoła z psem :P Zanim dojechaliśmy na miejsce zapytałam go, czy zajedziemy na chwilę do Proni, bo mam 2 jabłka tak pomarszczone, że i tak nikt w domu by ich nie zjadł. Bez marudzenia się zgodził. Szok nr 1. 

Pronię wymiziałam, przećwiczyłyśmy klękanie, cofanie, ustępowanie zadem i usmiech, czyli prawie jak zawsze :P

Zanim pojechaliśmy z ojcem dalej, on zapytał mnie jeszcze, który to ten mój ulubiony koń. Szok nr 2.

Potem wypytał o próbę dzielności - czy już była, jak poszła... Szok nr 3. 

Naprawdę nie wiem, co mu odbiło, ale jestem baaardzo pozytywnie zaskoczona. Mocno zaskoczona. Brkowało jeszcze tego, żeby stwierdził, że kupi mi tego konia, skoro tak bardzo mi na nim zależy. To byłoby zdecydowanie zbyt piękne, żeby było prawdziwe :')

Dzisiaj może pójdę z mamą do nowego domu i zobaczymy, jak kupiona farba wygląda na ścianach  :P Ale myślę, że będzie pięknie. Kupiłyśmy "Zimę morską" z Czterech Pór Roku firmy Nobiles.

Darek wziął Dulux Niezłomny fiolet. Też może wyglądać nieźle.

Wszystkie inne pomieszczenia będą... białe D:

Jeszcze chwila na marudzenie: strasznie tu zimno, lakier mi schodzi z paznokci i mam strasznie suche ręce. Trzeba coś z tym zrobić.

Lecę się ogarnąć i zaraz jedziemy oglądać jeszcze płytki na połogę do mojego pokoju. Wstepnie mam wybrane, ale w sklepie zaproponowali mi obejrzenie jeszcze jednych. Papa ^^