Zmiana planów co do szczurów. Skoro Karina je chciała tak bardzo, to niech teraz weźmie za to odpowiedzialność, bo jak do tej pory to ja się nimi zajmowałam (jak matka - dzieciak chce, to dostanie, ale matka musi wszystko zrobić, żeby dzieciakowi zostało tylko cieszenie się) i praktycznie wszystko kupowałam. Dziś się dowie, co zdecydowałam.
Mam nadzieję, że uda mi się wprowadzić do nowego mieszkania już w poniedziałek, a najpóźniej w przyszły piątek. To będzie ogromna ulga.
Do poprzedniej notki zapomniała dopisać jeszcze kilku punktów. Nie będę edytować, bo nie wiem, ile mi tam jeszcze wejdzie.
-nocne seks-telefony, których muszę czasami wysłuchiwać ani trochę mnie nie bawią. Przykładowo dzisiaj-nie mogłam spać i ona dobrze o tym wiedziała, bo mówiła o tym. I co? Siedziała na telefonie go 7 rano.
-wieczne zasłanianie zasłonek i siedzenie jak w norze, "bo słońce w monitor świeci". Nawet, kiedy jest pochmurno? ;/
-wysłuchiwanie, co aktualnie dzieje się w jej organizmie (głównie układ pokarmowy i rozrodczy, czasami części ciała) też nie jest jakimś super zajęciem, na które chociaż w najmniejszym stopniu mam ochotę poświęcać swój czas.
-co do bąków tonorma, wiadomo, ale nie w częstotliwości kilkunastu na godzinę! D: