Walić to, wyprowadzam się z tego płonącego burdelu na kółkach!
Mam już wybrany pokój, jutro idę dogadać szczegóły i wpłacić zadatek.
Jako, że nic nigdy nie wychodzi idealnie - muszę pozbyć się szczurów. Karinie ich nie zostawię, bo nie podoła finansowo. Fajnie, że to ona mnie namawiała na wzięcie ich, a teraz ja je utrzymuję i mam na głowie...
Chce ktoś adoptować dwie 1,5-roczne samiczki? Za 250zł dorzucam klatkę z dosłownie opancerzoną kuwetą (kupiona za 200zł, kuweta była plastikowa) z wyposażeniem (półki plastikowe i polarowe + polarowy domek, mozliwość uszycia jeszcze czegoś za dopłatą), 5kg karmy i 1,5 dużego worka (chyba po 20l mają) pelletu drewnianego.
Powodów jest kilka. Piszę tą notkę, żeby wszystko sobie w głowie uporządkować. Te, które teraz pamiętam, zacznijmy wyliczankę.
-wszędzie walające się kłaki Kariny - nawet na moim łóżku
-brudne naczynia leżące przez tydzień... wszędzie. Na podłodze w łazience, w zlewie i w brodziku. Przez to syf (resztki jedzenia) w tych miejscach
-wiecznie klejący się blat i zagracone szafka i stół
-piętrzące się piramidy smieci wszędzie w okolicach śmietnika, którego już spod śmieci nie widać, bo po co wynieść, jak się dopełniło (w weekend podczas mojej nieobeności) chociażby przy okazji, jak się gdzieś wychodzi? A nie, sorry, się nie wychodzi czasami nawet na zajęcia. Zapomniałam ;/
-smród - bo z bąkiem jest jak z dzieckiem - każdy potrafi wytrzymać tylko ze swoim
-czyszczenie zasranego kibla pokimś innym niż po sobie chyba nie powinno być moim obowiązkiem
-muzyka i seriale puszczane na głośnikach, ja siedzę ciągle na słuchawkach a i tak wszystko słyszę
-wieczne podśmiechujki tak głośne, że łeb pęka
-udzielające mi się lenistwo - jak się widzi, że ktoś całymi dniami leży na łóżku przed kompem i wstaje tylko do kibla albo po żarcie to też się odechciewa wszystkiego, zwłaszcza nauki
-wysmiewanie - nie bezpośrednie albo w żartach, ale zwyczajnie mi się to przejadło
-brak komfortu, bo jednej zimno, drugiej gorąco itp
-brak zmiany ze strony współlokatorki mimo obietnic, że będziemy częściej sprzątać
-jak już posprzątałam korzystając z nieobecności współlokatorki, to było czysto. 2 dni po jej powrocie znowu syf
-okropna ciasnota częściowo przez panujący w pokoju syf. Sytuacja z dzisiaj: chcę zrobić sobie śniadanie, musze najpierw odgarnąć to, czego karina nie sprzątnęła po swoim gotowaniu dzień wcześniej. Robię miejse tylko na talerz, bo wszędzie dookoła syf. Śniadanie (i każdy inny posiłek) muszę jeść siedząc na łóżku, bo nigdzie indziej nie ma miejsca. Pomidor zsuwa mi się z kanapki, nie trafia w talerz, tylko ląduje na pościeli a potem za łóżkiem. Pościel uwalona, a ja mam potem w tym spać...
-kuchnia jedna na całe piętro akademika (na oko jakieś 40 osób) - można sobie wyobrazić, jak t wygląda
CHLEW