sto lat temu u Marty. :D

Święta były, jakie były. Inne niż Boże Narodzenie (nie było zbytnio pochlej :D) i inne niż Wielkanoc rok temu. Piętnastoosobowe śniadanie i w domu nie było miejsca. No i przez to Koziołu będzie miał osiemnastkę na sali, bo w domu nie ma jak zmieścić jeszcze 10 osób więcej. -.-' Nie podoba mi się to, bo nie chciałam żadnej dużej imprezy, a tu 40-50 osób, dupa. No ale nic, w niedzielę grałam z Michałem w Lego racer i Safari (jak kiedyś! :DD), chociaż nie miał pełnej wersji i byłam zła. :< :D No i jeszcze w HP. I przypominaliśmy sobie w jakie gry graliśmy na PSie, jak byliśmy młodsi, przez co zeszło nam z pół godziny na szukanie nazwy Resident Evil, bo Michał kojarzył zombie na okładce, a ja śmieszne ściany i psy. Masaaaakra, straszna była ta gra. :D A wczoraj piwo w Bolszewie i też spoko. :D

W każdym razie dzisiaj u Mańka. :D Muszę iść jeszcze raz z CV do Brico, przegapiłyśmy z Dewcią SKMkę, bo nie ogarnęłyśmy z którego peronu odjeżdża. :<<< Trzeba być mądrym, nie ma co. :D No i ogólnie było spoko, pograłyśmy w państwa i miasta. :D Zegarmistrz i Zenon przy literce K, iglasty las przy roślinie na I, niezaliczona antylopa-gnu i kwiat, no i szlafrok przy jakieś tam innej literce jeszcze. :D W sumie nie pamiętam z czego beka była, ale było dooobrze. :D Potem do Bartka na urodziny i przed 20 w domu, cały dzień w plecy. :< :D

Poza tym w sobotę na zakupy (chcę przede wszystkim buty i coś na przyszły piątek!) + urodziny Martyny, a w niedzielę coś tam. :D Chcę już maaaaaaj i wooooolne. :D

W ogóle zajebiście, bo w czwartek kartkówka z pojęć, a ja umiem aż DWA, dupa. -.-' Pojęcia nie mam, kiedy się nauczę, no ale mniejsza.

Idę czytać czy coś, branoc. :D