takie są skutki wstawania o 4 rano.
uważam to za nie lada wyczyn, po jakoś 3h wyjść z ciepłego snu i koca (bo nie kołdry) w poszwie na 14*C
i iść na rower.
na wschód Słońca.
spóźniłyśmy się...
ale ponieważ je***ęty trzemiel na atakował, a w drewnianej budce prawdopodobnie nie było trupa,
zostałyśmy i doczekałyśmy się słoneczka.
wafle ryzowe z nutellą nam towarzyszyły.
nie wiem skąd o tej porze u mnie tyle energii.
ale to było wczoraj.
teraz jestem spakowana i gotowa ruszać w świat,
a plecy już mnie bolą na widok plecaka.
nic to!
nie mogę sie doczekac!
wracam pod koniec miesiąca!