74 na Niesięcin, gdziekolwiek to jest i cokolwiek mamy tam robić. Ciepło i nie dobrze ;c Wolę jednak kawy w "przytulnych" ścianach MacDo! Dowiaduję się tylu śmeisznych informacji o planach ludzi, którzy mało mnie interesują. Błahostki.
Jest dobrze, jest słonecznie, jest ciepło, jest jesień.
Tak mi blisko do niektórych sytuacji a tak daleko do zeszłego 28 października, nic nie zdarza się dwa razy. Jakoś odnajduję się w dziwności przeżyć - bo nowy rozpychacz i piękna Piotrkowska drgających strun. Fajnie jest - siedzimy. Rozmowy z przypadkowymi ludźmi i przypadkowi ludzie, którzy śpiewają. Tajemniczy nieznajomi + afery w Pijalni. Takie wieczory zawsze pełne emocji i niesamowitości. Coś tam się dzieje. Bo jeszcze Dziewczynka z Zapałkami i takie dobre wizje odpowiedzialnych postaci z bajek, takie ładne malowidła na ścianach i takie duże wymagania.
Jam sessionowo - gramatyka języka angielskiego, jestem pod wrażeniem w jaki sposób można powiedzieć "a". Szczszyyyfowo! Chociaż tym razem jestem i retardem i today I'm a potato. Śmieję się i płaczę ze śmiechu, takie pocieszne i przyjemne te zajęcia są. A po południami się jeszcze bardziej odnajuję we własnym życiu z małymi starciami.
Kogle - mogle i miliony CV. Miliony CV, miliony telefonów i milion radości! J'ai de la chance : ) W każdym kontekście coraz bardziej się o tym dowiaduję. Wtorkowo - środowo pokazuję na co mnie stać. Będzie się działo!
Jestę ratownikiem ZHP! I to chyba ostatnie ZHP niestety... cały weekend zmagań z połamanymi, pokrwawionymi, poparzonymi, odmrozonymi i nieprzytomnymi. Ale warto było - krótkie noce, długie dni. Bandaże, gazy, ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia!
Czasami nawet tęsknie w tych zimnych MacDonaldach i w nieistniejących Carrefourach na Nowych Rokiciach. I coraz bardziej kocham : ) Jam session w Lizardzie - śmiesznie, zabawnie, studencko. Uwielbiam <3
Takie tam pakiety, takie tam plany, taka tam miłość.