1. Ludzie przyjeżdżają autobusami? Nieprawda. Tylko nam się tak wydaje kiedy na przystanek podjeżdża samochód z ludźmi, którzy podobno już mnie znają. Tak bardzo nie kojarzę kilku sytuacji w przewrotności losu.
2. 50 rocznica śmierci Edith Piaf - niektórzy prawie płaczą, inni prawie śpią. Sous le ciel de Paris bez ogarniania. Blue screen, Jean Cocteau z abstrakcyjnością poezyjnych filmów i piękne słońce.
3. Pierwsza pomoc spania na podłodze. Symulacje bo przecież mam HIV, nowi ludzie, nowe znajomości i gdzieś znowu przewija się smiley. Rękawiczki! Weekend natłoku informacji, wypadków, ran, zadrapań i wbitego na przestrzał widelca. Informacyjnie dość.
4. Plan zniszczenia świata wielką miłością. Bo hszy, hszy, hszy - jak się spotkają to różowa powłoka ozonowa zabije ludzi, potem zginą drzewa a potem jeszcze raz ludzie z braku tlenu. Patryk jest grzybem.
5. Light Move Festival nie wypalił w moim małym świecie - działka, pani w czerwonym płaszczu, karaokie. Podróże skuterem nie są moja mocną stroną i tak dawno nikt nie widział mnie tak bardzo przerażonej. Bieg na słoneczne autobusy!
6. Piękna noc z zasypianym filmem i milionem emocji. Wiesz, że takie chwile się nie powtórzą. Tyle zbliżania się do siebie aż do 16. Dat ass!
7. McDonald, trochę wspomnień, trochę Zumy i spontaniczne filmy z za dużą dozą przemocy. Bo.. no.. gdyby.. no.. oni rozmawiali to tego by nie było. Przelane krwią oczy a gdy znajdziesz wyjście z labiryntu to odnajdziesz drogę do domu. Patryk jest czarny a my tak bardzo się do siebie zbliżamy jeżdżąc milion razy na autobusy o 0:30.
8. Nudne wykłady i nocny brak kluczy. Miał być Selgros a znowu Galeria, ale tym razem integracyjne piwo i dużo rozmów. The Eclipse Inn z Tymi Na Których Można Liczyć - takie tam umawianie się na jutro i bardzo dobre rozmowy.
9. Uśmiecham się, jestem zakochana i jest mi tak bardzo dobrze. Tylko ta praca.