photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 10 PAŹDZIERNIKA 2013

211. Starlight.

Podobno szczęścia nie można zmierzyć.

i podobno jest to abstrakcyjne pojęcie ale - who cares! Jestem szczęśliwa : )

Klubowo było fenomenalnie! Gdzieś na granicy fleszy i starych znajomych. Dobre piosenki w doborowym towarzystwie i kolejki do baru. Gdzieś na granicy najgorszych relacji, upiornego patrzenia i przychodzenia na wykłady. Coś chyba nie rozumiem niektórych zawiłości losu kiedy biegam wkurzona po Piotrkowskiej.

Łacina to taki żywy język - wszędzie tylko nie w Polszcze! Machina lavatoria i gubernator autocineti. Chinowo też było świetnie, może gdyby mniejszy mróz... i gdyby mniej bluźnierstw. Ludzie mnie nie pamiętają a ja jakoś tak dziwnie marznę. I kolejny dzień z rzędu nie trafiam na siłownię, i kolejny dzień z rzędu takie dobre i urocze aktorstwo szerzę.

Soboty nieogarniania. Jestem miła, naprawdę! I wszystko się tak ładnie układa na prawie turnieju LOL'a. Książki o dobrych omenach i taka chorość gestów, znów. Ramen, Akasaka i chcesz wszystko. Chcesz zmieniać mój strach w wiarę. Marznę zagubiona z Tobą pod zamkniętą już Galerią. Cała masa emocji - i wszystko na nowo. Na nowo "koniec już tej miłości!" : ) Szczęście wbite w podszukę wątpliwości ale w sumie to jest całkiem nieźle. I pogoda jest taka ładna, i wszystko jest takie oh i ah! Dni trochę się zlewają ale jest okee, kilka ładnych godzin codzień. Wolność od 17, w autobusach w świat. Dogadujemy się! Niedzielne nie - tatuaże.

Simply clever! Mój angielski przeraża, ja ogłupiam i zasypiam na zajęcia. Poniedziałki są dobre - za dużo angielskiego ale w sumie: Why not? Tyle dziwnych argumentów na raz. A potem urodzinowy wtorek z gorąco - odmóżdżającymi wykładami. Jak dobrze, że są niemalże nieobowiązkowe : ) Poszukiwania prezentów pełną gębą, coraz mniej wątpliwosci, coraz więcej uszkodzonych kolan i takie tam. We wtorkowe wieczory zawsze jesteśmy retardami, których dojeżdżają smutne uczucia. Raporty doręczeń, picie, dokomenty, bezdomni i MacDonald. Trochę autobusów!

Środa - czwartek dobrych słów i ciągłych prób. Środa łatwych zajęć i miłych osiągnięć. W końcu! Zero z zerem. Jam sassion i wykłady z gramatyki, sukienki, buciki i spodenki. W końcu poznaję ludzi z kierunku, scena, światła i piwo z imbirem. Upiorne patrzenie part 2. Czwartkowy dobór zajęć i siłowni - why not? I hate summers courses and they hates me. Simply! Information podphogowa. Jesteśmy mówionymi geniuszami... a na dokładkę - trochę słodkości i płaczu. I walki i słów. Jesteśmy dojrzali bo tak, ale ja chcę postawić na swoim. Jesteśmy dojrzali i się obrażamy i rzucamy kostkami lodu. Śmeich, zdjęci, tyle szczęścia.

Podobno szczęścia nie można zmierzyć a szczęśliwi studenci nie stoją w korkach - a jednak!

Plany, kurs, zajęcia, dni francuskie, miłości..

Potrzebuję mieszkania!