O mój Śląsku, umierasz mi w biały dzień. A raczej deszczowy - deszczowe Katowice w męczącym duchotą akwarium i w zwariowanym deszczem i chłodem dworze. Idealny plan na przeżycie dnia z płynną dawką szczęścia w 300ml. Czekolada z bąbelkami, wieczorne migdały i pingwinie teksty z najlepszej komedii. Na nowo pokochać bajki - to jest życie. Apokaliptyczny, fioletowy kucyk, który lubi gwiazdki i czesze grzywę - moim synem. Bo podobny, bo podobno..
Mokro, zimno, choro. Bezcenna gorąca woda i natłok myśli. W żadnej temperaturze nie myśli się dobrze, nie na tak.
Rod Stewart w sześciu przebieralniach i upragniony Manchester z wylubianym deszczem na i pod sceną. Diamond circle wariatów i daleko za trybunami pełnymi kawy - orzechy, wiatr i uśmiech zza parawanu kubków. Są momenty kiedy kocham tę pracę, zwłaszcza przez powroty wielkim samochodem o 6 rano. Zwłaszcza przez setki przepłakanych telefonów na wyjazdach, zwłaszcza przez ludzi. Chociaż i tutaj trudno o wyjątki.
Nie - wy - spanie i błąkanie się po Galerii. Dziwne z obrzydających form, dziwnie po miesiacach i dziwnie z postawieniami. Lista "ToDo" postawiona w ryzach życia - będzie się działo, i będzie zdecydowanie inaczej. Angielski czerwonych oczu i smutnych słów.
Miliony planów, po bankach i siłowniach. Prezenty z wyższej półki, WTF, spacery i sexshopy. Sama nie ogarniam tej kuwety. Sama nie wiem czy nawet chcę. A potem park i czarne chmury, a potem rój książek, dużo śmiechu i tatusiowania. Rodzina jak z obrazka, na prezenty i fantastykę. Udało się z karmelową kawą w ręce - kolejne zapisy, kolejne do zrobienia i rozpychacz.
Nie wiem czego chcę i to jest najgorsze, że nikt mi tego nie powie.
Ostatnie wspólne zdjęcie i to tyle w tym temacie.