My head is a mess 

Nie pamiętam już, kiedy ostatnio tu zaglądałam. Dużo się działo, jeszcze więcej się zmieniło. Same pozytywy. Na razie jestem w trakcie ostatnich praktych projektowych, próbuję zrobić coś z niczego, a wymysły ludzi i ich "pojęcie" na temat roślin i ich komponowania jest naprawdę powalające. Dajcie działać tym, którzy się zajmują się takimi rzeczami na codzień i wiedzą co robią! Pozwólcie im puścić wodze fantazji i niech stworzą coś niesamowitego!

Tegoroczne wakacje nie pozwoliły mi na długie i dalekie wojaże (tak, praktyki...), jednak każdą wolną chwilę starałam się poświęcić na mini wyjazdy. Zdecydowanie nie mogę siedzieć zbyt długo w domu, bo dostaję na głowę, a tyłek mi się rwie a to w góry, a to nad jezioro czy też w jeszcze inne miejsca. Weekendowe wypady campingowe oraz spanie w namiotach i przyczepach jest warte przeżycia. Niech żyje przygoda!

A na zdjęciu smakowity włoski burger, którego miałam okazję skosztować podczas mojego pobytu w Cieszynie. Byłam tam jedynie trzy dni, aby odwiedzić Madzię, która akurat wyjechała na Erasmusa i podbija Portugalię. Cudne miasto! Polecam każdemu.

Teraz to już raczej powoli trzeba zacząć przygotowywać się na październik. Szczerze mówiąc, nie mogę się doczekać. Tęsknię za Wrocławiem.