... jak z bicza trzasnął

I przeleciało jak z bicza trzasnął... szybko - za szybko ;) Tyle chciałam jeszcze zrobić szalonych rzeczy mzapadających w pamięć po wsze czasy a przez 2.5h to juz nie bardzo mi się uda ;)
Uwialbiam TEN dzień... jest inny niż wszystkie napawa mnie tak wielką energią że skłonna jestem przenosić góry.... a co tam góry - CAŁE ŁAŃCUCHY GÓRSKIE.... zazwyczaj wtedy pragnę zagnieździć się na cały dzień w kuchni eksperymentując i czarując wyjątkowe potrawy, desery i trunki które wzruszą najbliższe mi osoby ;) Jestem szalona - wiem! - ale dobrze mi z tym...
Od pewnego czasu w moim życiu wiele się zmienia - dzięki NIEMU, On sprawia, że czasem trudne poważne rzeczy stają się.. może nie łatwe ale łatwiejsze, jestem przy Nim bezpieczna i spokojna... inni niech mówią i myślą co chcą nam jest razem bardzo dobrze
wydaje mi się że to jedna z ostatnich notatek na tym blogu... muszę w końcu wrócić do materialnego pamiętnika by moje życie stało się jak kiedyś bardziej tajemnicze ;) a teraz..... teraz piję "konkretnego" drinka grzebiąc ten wspaniały wiek raz na zawsze... który był tym wyjątkowym czasem, w którym wiele zdziałałam... i wiele wygrałam... i wiele się nauczyłam... ;)

zastanawiałam się długo nad studiami i myśle że będzie to dobry wybór choć i tak napewno okaże się to dopiero po 1 października ;)

wiecie co? życie choć miewa wzloty i upadki to i tak jest zajebiste (wiem ze rzadko kiedy uzywam takich stwierdzen ale inaczej sie nie dalo ;D)

no to ADIJOS - bo pewnie mnie tu juz nie bedzie ;)