
pewnego letniego... troche zimnego, troche cieplego popoludnia wybralysmy sie na maly spacer... trwal bardzo krotko gdyz od bloku Pelaśki doszlysmy az... do placu zabaw 50 metrow od jej klatki

wiało... szumiało... piź.....ło i wogole bylo ble ale nie

Magda stwierdzila ze bedziemy tam siedziec... zey nie bylo to bezczynne to zaczelysmy sobie robic zdjecia a w czasie kiedy Pelaśka nie zwracala uwagi na Magde, ta poszla i zabrala dziecku szelki

takie ladne i kolorowe

no przynajmniej teraz spdonie nie beda jej spadac

to zarcik oczywiscie

fakt chciala jej zabrac ale jej nie dogonila

zla ta kondycja ehh... bedzie chyba musiala zaczac biegac z Grubym

PRÓBA WĄTROBOWA PRZEKROCZONA
