Aż mi się ciepło zrobiło gdy spojrzałem na to zdjęcie… :) Może nie kipi artyzmem i dla normalnego odbiorcy jest „takie o, jak każde inne” to jednak dla mnie ma większą wartość. Do głowy znów powracają szalone pomysły, piosenki, przyśpiewki... Fakt, że mądre one nie były, ale aura, która wtedy w Niemczech krążyła nad nami, bała tak twórczym szaleństwem, że trudno się było opanować przed ich namiarem…
Ahh wspomnienia – człowiek bez nich naprawdę byłby o wiele uboższy. Bo cóż innego może Ci poprawić humor, jak nie przypomnienie sobie Konopacky Straße, wszechobecnego pana Darka, czy biednego (umysłowo oczywiście) skądinąd chłopca – Master Disco… Teraz myśląc o tym uświadamiam sobie, że mój (bo chyba każdy jego członek może o nim tak mówić) teatr już nie jest TYM teatrem. Choć minął zaledwie rok, to już jest całkiem inaczej. Co prawda nadal uwielbiam chodzić na próby, ale istotą teatru są ludzie - ludzie wyjątkowi, podobni i zgrani, i choć w gruncie rzeczy teraz nadal tacy jesteśmy to jednak to co było kiedyś już nie powróci…
Brakuje mi Was, wariaci!!!
Polacco scrocone! (i wszystko jasne)