Samotność gra tu pierwszoplanową rolę. Wszystko kwitnie, a ja gniję. Kochanie, gdzie jesteś? Jestem w tyle i doganiam wciąż niemożliwe. Kim jestem? Kim będę za chwilę? Przeraźliwa cisza wypruwa mi wnętrzności. Pomiędzy upadkiem jednej a drugiej łzy, pomiędzy przełykiem śliny i gorzkiego upustu powietrza włącza mi się racjonalne myślenie. Ja naprawdę nic nie wiem i nic nie umiem. Płaczę od godziny, jeśli nazwiesz to płaczem. Urządzam cyrk przed samą sobą. Chyba czas splunąć sobie w twarz. Jestem nikim. Niech ktoś mi pomoże, błagam.
Zagnieżdża się we mnie czysta nienawiść. W głowie nadmierna ilość pomysłów, może głupich, zbyt pochopnych, ale czuję, że tylko one mogłoby dać mi w tej chwili ukojenie. Co przytłacza najbardziej? Co wbija gwóźdź najgłębiej? NIEZROZUMIENIE. Wszystkie słowa zaczynające się dzisiaj od nie pasują do mnie jak ulał. Wręcz nie mogą odkleić się od moich ust. Nienawiść, niezrozumienie, niewiedza, niewiara& co jeszcze? Tego uczucia nie chciałam więcej znać. Uczucia, kiedy wiem, że ja nie mogę zrobić już nic, że niestety jak zwykle moja wyobraźnia miała rację, że to naciągnięte zaufanie było niczym i jest niczym. Że za sens życia obrałam sobie coś, co nigdy nie istniało i że kara za to jeszcze na mnie czeka, a to co czuję teraz to tylko jej namiastka. Uczucia wylewają się ze mnie. To koniec.