Czerwienią ust rozkwitam znów.
Szczęście bliżej niż blisko. Wygrywam, pnę się do przodu. Nie widać przeciwników, zostali dawno w tyle. Biegnę nie męcząc się przy tym wcale. Jest kilka nurtujących pytań w głowe, kilka znaków zapytania. Uzbrajam noce i dni w przwidywanie. Zakochałam się. W poranku i popołudniu. W nocy pełnej gwiazd i tej bezgwiezdnej.