Spotykamy się przebrani za mgłę, by nikt nie odróżnił mgły od splecionych czule ciał. To konieczne w mieście rozwiesili już listy gończe i rozpuścili stado psów. Ja wiem, że szczęścia pozbawić chce nas świat i wiem, że szczęście nie jest dane nam. By Cię dotykać deszczem staje się, lubię deszczem być mam nieskończenie wiele rąk. Spływam po policzkach Twych, tysiącem pocałunków zaklętych w małe krople.
Stoję pośród tysiąca, kilku tysięcy nieznanych mi osób. Głowy wszystkich odwrócone w jedną stronę. Głowy niektórych kobiet wtulone w ramiona mężczyzn, ich własnych prywatnych mężczyzn, kochanków, mężów, osobników odmiennej płci. Stoję wrastając w ziemię, nie odwracam twarzy, nie zatykam uczu, choć na wskroś przekuwa mnie ogromny ból, promieniujący na całe ciało. Każde słowo wypowiedziane tak wyraźnie, rzucone we mnie z impetem. Każda nuta kolejnym uderzeniem w twarz. I znów przeklęte pary wykrzykują znienawidzone słowa doprowadzając mnie do szału. Wyciągam telefon. Kilka uścisków, kilka snów. Skromna wiadomość, tak dla mnie ważna, tak niezrozumiała względem okoliczności. "Kochaj mnie mimo wszystko".
Przecież potrafisz!