I się wyjaśniło, dlaczego nie mogłam się powstrzymać przed jedzeniem- okres. Nie chcę wszystkiego nim usprawiedliwiać, bo brak mi też silnej woli, ale w pewnym stopniu pewnie się przyczynił do jedzenia ;( Z tego powodu wczoraj umierałam, leżałam w łóżku i już się nie zastanawiałam nad tym, co jem, koszmar. Nie ćwiczyłam, tabletki nie pomagały, więc zrobiłam dzień regeneracji.
Dzisiaj zjedzone 850kcal, całkiem zdrowych, w planach jeszcze jogurt naturalny, więc dobiję do 1000kcal.
Zaraz poćwiczę, killer i hula hop jeśli moje posiniaczone boki to przeżyją ;) Za wczoraj chciałabym zrobić dziś trochę więcej, więc może skakanka, bieg w miejscu albo jakieś krótkie ćwiczenia. Waga wzrosła, ale mam nadzieję, że to przez okres i teraz znów zacznie spadać. Mam znów jakiś zastój, wcześniej nie mogłam przekroczyć granicy 62kg, co dochodziłam do tej wagi, zaraz zawalałam i tyłam, teraz nie mogę przekroczyć 60kg i mam wrażenie, że ciągle tkwię z 61-61,5. Chciałabym już zobaczyć 5 z przodu, zanim będę musiała pozbyć się zimowej kurtki :(
Wczorajszy dzień nie był tragiczny, zaznaczę więc na kolor żółty. Dzisiejszy zaliczony, wiem, że po ćwiczeniach nie będę miała wcale ochoty na jedzenie ;)
1 2 3 4 5
Czy któraś z Was zna jakąś jednodniową lub jakąś krótką dietę oczyszczającą?