ROZDZIAŁ 15
Thaissa siedziała przy stole i przeglądała zawartość koperty. Nic nie mówiła, chyba myślała intensywnie, co powinna zrobić. Nie było na niej nadawcy, tylko moje imię. W środku był plik zdjęć. Z balu, jak stoimy z Neymarem na tarasie, jak trzymamy się za ręce, jak się całujemy. Jak Ney zakrada się rano do mojego domu, jak trzyma mnie w objęciach przy furtce... Oglądałam je wszystkie po kolei i robiło mi się coraz bardziej słabo. Na końcu była kartka.
-200 tysięcy euro? Ktoś chce za te fotki 200 tysięcy? To jest kupa forsy.... -zauważyła - Ale przecież Mat zarabia przynajmniej 2 razy tyle miesięcznie. To chyba nie jest dla was problem? -zapytała. Pokręciłam głową.
-To nie byłby problem dla NAS. Natomiast DLA MNIE to już jest ogromny problem. Jak słusznie zauważyłaś, to Mat zarabia. Ja nie mam dostępu do tych pieniędzy. To znaczy mam hasła, ale jeżeli nagle z konta zniknie taka kwota, to przecież nie powiem, że kupiłam sukienkę. -wyjaśniłam. Thaissa zmarszczyła brwi.
-Chcesz powiedzieć, że Mat wie, że jest twoim źródłem dochodów, ale nie daje ci do nich pełnego dostępu? -zadziwiłam ją. Westchnęłam ciężko i spuściłam wzrok.
-No nie nazwałabym raczej naszego związku partnerskim -prychnęłam smutno.
-To dlaczego nie pracujesz? - zapytała. Była dla mnie ciepła, wyczułam, że się martwi.
-Bo jestem kobietą. Mam być panią domu, a nie biznes-woman. -wyjaśniłam. Wiedziałam, że tego nie popiera. Ja gdybym miała wybór, pewnie też inaczej bym wybrała... Spojrzałam na nią. -Thai... ja nigdy nie byłam bogata. Nie żyłam, co prawda, w biedzie, ale nigdy się nie przelewało. A Mat? Nasi rodzice znają się od zawsze, ja z Matem też od dziecka. Kiedy dorósł, nie dość, że miał pieniądze od ojca, to jeszcze ma taką pracę... przyszedł do mojego taty, obiecał, że zapewni mi i im wszystko czego potrzebujemy. Że będzie mi z nim dobrze. A ja? Od zawsze mi się podobał, poza tym miał zrobić ze mnie swoją księżniczkę. Nie zgodziłabym się tak od razu na ślub, ale nie miałam zbyt wiele do powiedzenia. Po prostu mnie kupił od mojego ojca. -wyznałam. Schowałam twarz w dłoniach, a Thaissa pogłaskała mnie po plecach.
-Żle ci z nim? - zapytała. Zastanowiłam się nad jej pytaniem i wzruszyłam ramionami.
-Tak jak obiecał, niczego mi nie brakuje. -odparłam, ale przyjaciółka pokręciła głową.
-Ale czy jesteś z nim szczęśliwa, Nat? - chciała wiedzieć. Zawahałam się. Nie wiedziałam, ile mogę jej powiedzieć.
-Czasem się kłócimy... Ale przecież tak jest w każdej parze. Na dobre i na złe, to sobie przysięgaliśmy i tego musimy przestrzegać. - ominęłam jej pytanie.
-A Neymar?
-No właśnie... Neymar. Czasem marzę, żeby cofnąć czas i żeby to się nigdy nie wydarzyło, a czasem... - zamilkłam. Thai usiadła na przeciwko mnie.
-A czasem? - chciała żebym dokończyła.
-Mam ochotę rzucić wszystko i uciec do niego. Jest cudowny, szarmancki... dokładnie taki, jaki powinien być. -wyjaśniłam, a dziewczyna uśmiechnęła się szeroko.
-Czy ty się zakochałaś? - podpowiedziała.
-Nie mam pojęcia - odparłam i obie zaniosłyśmy się śmiechem. Poczułam się przez chwilę, jak nastolatka. Kiedy udało nam się uspokoić, wróciłyśmy do właściwego tematu.
-To co chcesz z tym zrobić? - zapytała, podnosząc zdjęcia.
-Muszę zorganizować te pieniądze. Wiesz co będzie, jak gość wyśle to do gazet?
-Pożyczyłabym ci, ale musiałabym powiedzieć Daniemu na co to... -zaczęłą, ale powstrzymałam ją.
-Nie, nie chcę brać od ciebie tych pieniędzy. To moja wina i muszę to teraz załatwić.
-To co zrobisz? - zaciekawiłam ją. Pokazałam jej jedną z fotografii.
-Przecież nie tylko ja jestem na tych zdjęciach, co nie? - uśmiechnęłam się, a ona przytuliła mnie mocno.
Niedługo później stałam już przed drzwiami Neymara. Otworzył mi i najpierw się ucieszył, ale później zacisnął usta.
-Cześć. Mogę wejść? - zapytałm. Założył ręce na piersi.
-Ostatnim razem usłyszałem, że mam się z tobą nie kontaktować. - przypomniał. Oj, urażona męska duma.
-Ale musimy porozmawiać - nie poruszył się - Mam problem. - dodałam. Prychnął.
-Jak ja przyszedłem, to mnie wyrzuciłaś, a jak ty "masz problem" to mam cię przyjąć z otwartymi ramionami? - zapytał gniewnie. Fakt, nie potraktowałam go zbyt dobrze, rano. Popatrzyłam na niego smutnymi oczami.
-Przepraszam, Po prostu ostatnio mówiłeś, że zawsze mogę przyjść, ale skoro tak... - odwróciłam się.
-Zaczekaj - poprosił już innym głosem. Zagrałam na jego emocjach. -Oczywiście, wejdź. -zrobił mi miejsce. Skierowałam się od razu do salonu. Kiedy usiadł, podałam mu kopertę. Wyciągnął jej zawartość i przez chwilę oglądał zdjęcia z poważną miną. W końcu odłożył je na stół. Czekałam co powie.
-To jakiś kretyn. Zdjęcia są oddalone, mało wyraźne. Ty nie jesteś osobą publiczną, więc musieliby zamazać twoją twarz... nikt mu nie zapłaci za to tyle pieniędzy. - rzucił luźno - Nie masz się co martwić. -dodał.
-Nie mam się co martwić? - ja nie byłam przekonana - Przecież jak nie do gazety, to wyśle to do Matheusa! - zauważyłam. Ney wzruszył ramionami.
-Nie uwierzy. A jeżeli nawet, to może dobrze, będziesz miała powód, żeby go zostawić. - nie wierzyłam własnym uszom. Wpatrywałam się w niego, czekając aż zacznie się śmiać, czy coś, ale nic takiego się nie wydarzyło.
-Neymar, ja nie chcę go zostawiać. - powiedziałam stanowczo. Mierzyliśmy się spojrzeniami.
-Nie chcesz zostawiać męża, więc przyszłaś do kochanka po pomoc? - zaśmiał się. Wstałam, on też się podniósł.
-Nie jesteś moim kochankiem!
-A kim dla ciebie jestem? -zbliżył się do mnie. Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, widziałam, że oczekuje ode mnie dobrej odpowiedzi.
-Jesteś dla mnie kimś bardzo ważnym. I nie chciałabym, żeby coś ci się stało. A jak Mat się dowie, to zabije nas oboje. -powiedziałam ze łzami w oczach. Widziałam, że przykro mu, że płaczę, ale nie miał zamiaru zmienić zdania. - Nie zapłacisz... - szepnęłam.
-Nie - odpowiedział. Odwróciłam się i wybiegłam z jego domu.
_______________________________________________________________________________________
ROZDZIALIK :D