ROZDZIAŁ 13
ONA:
Następnego dnia obudziłam się dość późno. Mat chyba był już w pracy. Ogarnęłam się i przygotowywałam obiad, kiedy usłyszałam dzownek. Ktoś był przy furtce do ogrodu. Wyszłam do niej. Stał tam wysoki mężczyzna z pięknym bukietem.
-Pani Natalie Costa? - zapytał. Potwierdziłam, a on podał mi kwiaty.
-Od kogo to? -zapytałam. Zaskoczył mnie, bo przyszedł mi do głowy tylko Mat, ale on raczej nie przysyła mi prezentów. Chłopak wzruszył ramionami.
-Nie wiem, ale tam jest liścik. -mrugnął do mnie i wsiadł do samochodu. Faktycznie, udało mi się znaleźć małą karteczkę. "Przepraszam. Nie gniewaj się. Błagam, nie zabieraj mi siebie. Jr" Uśmiechnęłam się. Kwiaty były śliczne, a Ney... starał się. Nikt nigdy się o mnie tak nie starał. Nagle usłyszałam, że na naszą ulicę wjeżdża samochód. Wyjrzałam za furtkę. MAT. Niewiele myśląc podbiegłam do płotu po przeciwnej stronie ulicy i wrzuciłam bukiet do kosza. Mat nie mógł go zobaczyć. Wjechał na posesję i wysiadł.
-Co ty tu robisz? - zapytał.
-Wyrzucałam śmieci -uśmiechnęłam się i pocałowałam go. Kłamanie idzie mi coraz lepiej... Okazało się, że przyjechał tylko na chwilę i zaraz musi jechać z powrotem. Powiedział, że wróci dziś bardzo późno. Kiedy wyszedł, a ja wróciłam do swoich spraw, znów usłyszałam dzwonek przy furtce. Co oni dzisiaj, powariowali? Wyszłam i zobaczyłam, że stoi tam Ney. Podeszłam uśmiechnięta i otworzyłam bramkę. Zauważyłam jednak, że ma zacisnięte usta i dłonie założone na piersi.
-Wystraczyło powiedzieć, że ci się nie podobają, nie trzeba było tak dobitnie - powiedział, wskazując skinieniem głowy na bukiet wystający z kosza. Usłyszałam, w jego głosie, że nie jest zły, ale po prostu mu przykro. Miał okulary przeciwsłoneczne, więc nie widziałam jego oczu.
-Musiałam to zrobić, bo Mat akurat nadjechał. Są przepiękne! - zapewniłam. Wiedziałam, że mu przeszło, ale chciał się jeszcze ze mną podroczyć.
-Akurat - mruknął. Objęłam go za szyję.
-Jesteś bardzo zły? -zapytałam prowokująco, pocierając moim nosem o jego.
-Trochę -odparł i przygryzł moją wargę. -Nie ma go? -zapytał. Pokręciłam przecząco głową, a on wziął mnie na ręce. Roześmiałam się. Zaniósł mnie do domu i zatrzasnął za nami drzwi. Postawił mnie na ziemi i zaczął całować po szyi. Moja ekscytacja narastała. Pragnęłam go tak bardzo... Już po kilku minutach działaliśmy w sypialni.
Po wszystkim Ney się ubierał, a ja leżałam i patrzyłam sobie na niego. Zauważył, że mu się przyglądam i usiadł na łóżku, żeby złożyć na moich ustach jeszcze jeden pocałunek.
-Dlaczego tak patrzysz? -zapytał z uśmiechem.
-Bo jesteś bardzo przystojny - odparłam, czym sprawiłam mu radość. Wzięłam jego twarz w dłonie. -Obiecaj mi, że nigdy mnie nie okłamiesz. -poprosiłam. Przez chwilę patrzył mi w oczy.
-Nie okłamię cię -powiedział w końcu, śmiertelnie poważnie. Poczułam ulgę. Ney ubrał się i wyszedł.
ON:
Wieczorem Dani namówił mnie na wyjście do klubu. Miała tam być cała paczka. Kiedy wszedłem do środka, pomyślałem, że chciałbym wychodzić do takich miejsc z NIĄ. Albo mieć chociaż świadomość, że ona czeka na mnie w domu. Właściwie czeka, tylko nie w moim... Przyuważyłem w jednej z loży Daniego. Obok niego siedział Rafinha, Marc i ... Matheus. W jego obecności czułem się nie do końca pewnie. Podszedłem do nich i przywitałem się z kumplami. Złożyłem zamówienie i dołączyłem do rozmowy.
-A ty nie w domu? Masz taką żonę i pojawiasz się w klubach? -rzuciłem do Mata, niby od niechcenia.
-Żona nie zając, nie ucieknie! - zaniósł się śmiechem i poklepał mnie po ramieniu. Odwzajemniłem uśmiech, ale byłem na niego wściekły. Nie traktowałbym jej tak, gdyby była moja. Po kilku drinkach, zaczęły się tańce i flirty z paniami. Na te ostatnie, co prawda, mogłem pozwolić sobie tylko ja i Rafinha, bo reszta chłopaków jest zajęta. Przerwałem zabawę, żeby podejść na chwilę do baru. Nagle zauważyłem, jak Mat tańczy z jakąś dziewczyną. Na moje oko miała około 19 lat. Ocierała się o niego, jak kocica, a on przysuwał ją coraz bliżej siebie i położył dłonie na jej pośladkach. Zacisnąłem dłonie w pięści i powstrzymywałem się, żeby do niego nie podejść. Dani poklepał mnie w ramię.
-Co ty robisz? -zapytał i podążył za moim wzrokiem -Ha, umie się bawić chłopak. -zaśmiał się. Odwróciłem się do niego.
-Szkoda, że zapomniał o swojej żonie. - odparłem gniewnie.
-Za to ty pamiętasz doskonale, co? -odciął się mój kumpel.
-Żebyś wiedział -syknąłem, na co znieruchomiał.
-Co ty gadasz? -zapytał. Wpatrywał się we mnie, czekając na wyjaśnienia.
-Nic. Po prostu ma w domu skarb i powinien o niego zadbać. -zauważyłem. Dani pokręcił głową.
-Ney, umawialiśmy się, że dasz jej spokój. Zostaw to. To nie jest twój problem. -przekonywał mnie. Mat podszedł do nas uśmiechnięty.
-Co wy tak siedzicie? Dziewczyny wam stygną. -zaśmiał się. Był już bradzo wstawiony.
-Na ciebie chyba czeka jedna, nie? -przypomniałem, może trochę zbyt ostrym tonem. Uniósł brew.
-Natalie? -zapytał, jakby nie rozumiał o czym mówię.
-A masz jeszcze jakąś żonę? -rzuciłem gniewnie. Strasznie drażnił mnie tym zachowaniem. Wzruszył ramionami.
-No czeka i będzie czekać. A ta tutaj, może uciec. -puścił do mnie oczko -Poza tym, powiem ci w sekrecie, że ta moja żonka, ostatnio nie sprawuje się najlepiej, jeśli rozumiesz, co mam na myśli -znacząco poruszył brwiami. Ostatkiem sił powstrzymywałem się, żeby mu nie przywalić. Oddalił się od nas, a ja zerwałem się z miejsca. Chciałem za nim pójść, ale Dani mnie zatrzymał.
-Przestań NEy. To nie jest twoja sprawa. Nie mieszaj się. - nakazał mi. Nie mogłem już na nich patrzeć, więc opuściłem lokal.
_________________________________________________________________________________________
Nowy rozdział dla was :*