ROZDZIAŁ 12
ONA:
-Nie wiem co się z nią stało, jeszcze przed chwilą była na moim palcu... -skłamałam, udając zdziwienie. Mata tym nie przekonałam, ale to była bardzo droga gra. Musieliśmy dobrze wyjść przed naszymi towarzyszami, więc sam podpowiedział mi kłamstwo.
-Może zdjęłaś ją w łazience, przy myciu rąk? - powiedział znacząco. Przytaknęłam.
-Tak! Tak, to możliwe... Przepraszam, pójdę sprawdzić. -powiedział i poszłam w kierunku toalet. Stanęłam przed lustrem i schłodziłam twarz zimną wodą. Cholera, dlaczego ja jestem taką idiotką?? Schowałam twarz w dłoniach, kiedy usłyszałam głos za sobą.
-Weź się w garść. - nakazała mi Thaissa. Odwróciłam się do niej. Wyglądała na złą.
-Nie wiem o czym... - ją też chciałam okłamać, ale przerwała mi.
-Natalie, ja nie jestem twoim mężem. Mnie nie musisz oszukiwać. -powiedziała. Widziałam, że poczuła się zraniona, traktowała mnie jak przyjaciółkę...
-Przepraszam. -szepnęłam -Nie chcę cię wciągać w moje problemy. -Wyjaśniłam. Uniosła brew i uśmiechnęła się pobłażliwie.
-Neymar raczej nie wygląda jak "problem" -zrobiłam wielkie oczy. Skoro ona wie, to znaczy, że wie też Dani, a Mat to kwestia czasu... ale ona jakby odgadnęła moje myśli. -Nie bój się, jestem dyskretna. Od tego się ma przyjaciół, nie? - kiwnęłam głową.
-Dziękuję -powiedziałam i przytuliła ją, a ona odwzajemniła uścisk.
-Żeby było jasne: nie pochwalam tego, ale masz ode mnie wsparcie. Zawsze i we wszystkim. I możesz do mnie przyjść, kiedy tylko zechcesz, dobrze?
-Pewnie - uśmiechnęłam się słabo. Podała mi coś.
-To chyba twoje -puściła mi oczko. Odetchnęłam z ulgą i nałożyłam na palec obrączkę.
-Skąd ją masz?
-Kurier przyniósł - zaśmiała się -Ney prosił żeby ci przekazać. Ponoć "zgubiłaś na schodach" -zrobiła w powietrzu cudzysłów i wywróciła oczami. Wiedziała, że to było kłamstwo. Ucałowałam ją w policzek i wróciłam do męża, by pokazać, że znalazłam zgubę. Był autentycznie zdziwiony. Nasza podróż po sali i poznawanie kolejnych bogaczy trwało i trwało. Byłam wykończona, miałam już tego dość. Staliśmy przy kolejnych ludziach, kiedy zauważyłam, że niedaleko od nas stoi Neymar. Opierał się o ścianę, w dłoni trzymał szklankę z wiskhy. Wpatrywał się we mnie, wyglądał na niezadowolonego. Kiedy udało mi się na chwilę oderwać od Mata, poszłam na taras. Po kilku minutach dołączył do mnie Junior. "Przypadkowo" oparł się o balustradę, dokładnie obok mnie. Z tym, że ja oglądałam widok, a on opierał się tyłem, kontrolując salę i wejście na balkon. Noc była chłodna, ale nie przeszkadzało mi to.
-Nie podoba mi się to. Kiedy on cię tak obejmuje, całuje... -zaczął. Prychnęłam.
-Jest moim mężem -przypomniałam. Ney westchnął.
-Wiem, ale to niesprawiedliwe. Jestem zazdrosny. Że o was wszyscy wiedzą, nie musicie się kryć, a my... o nas nie wie nikt.
-Thaissa wie -zauważyłam.
-Dani też -dodał. Milczeliśmy. Ney położył dłoń na balustradzie, a ja dołożyłam swoją. Nawet ten mały dotyk był cudowny. Tajemnica... była okropna, ale konieczna. Ale też trochę podkręcała sytuację, wyostrzała emocje.
-Niedługo będziemy wychodzić -powiedziałam. Posmutniał.
-Dlaczego?
-Matheus jest zmęczony i chce iść do domu. -wyjaśniłam.
-A ty nie możesz zostać? -prosił jak małe dziecko, które mama chce zabrać z podwórka. Zaprzeczyłam.
-Nie, nie ma takiej możliwości.
-Dlaczego? -zdenerwował się - Jesteś jego żoną, a nie własnością! Idziecie kiedy ON chce, musisz wracać kiedy ON chce, dwudziesta i do domu, jak w podstawówce! -krzyknął. Wyprostowałam się na te słowa.
-Co powiedziałeś? -spojrzałam na niego zaskoczona.
ON:
Kiedy zorientowałem się, że palnąłem głupotę, było już za późno. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Nat za to wiedziała już wszystko.
-Okłamałeś mnie - powiedziała w wyrzutem - Wtedy w domu. Powiedziałeś, że nic nie słyszałeś!
-Nie. Powiedziałem, że dopiero przyszedłem. - nie poprawiałem swojej sytuacji. Była wściekła i zawiedziona. Minęła mnie i skierowała się w stronę sali, ale zatrzymałem ją.
-Przestań, no co ty robisz? Przepraszam, nie chciałem, żeby tak wyszło, ale to przecież nic takiego -przekonywałem, ale wyrwała mi się.
-Nie, Neymar. Kłamstw mam wystraczająco w domu. Ty jesteś dla mnie odskocznią od tego, co dzieje się tam. I oczekuję, że ty mnie nie będziesz okłamywał. -powiedziała i odeszła ode mnie. Obserwowałem jak podchodzi do męża. Wtuliła się w niego, a mi skoczyło ciśnienie. Szepnęła mu coś na ucho i po chwili przyniósł ich kurtki. Otulił ją i wyszli, trzymając się za ręce, a mnie o mało co, nie trafił szlag. Uderzyłem wkurzony w blustradę. Jestem kretynem.
_________________________________________________________________________________________
Dzisiaj wcześniej rozdział :D
Taki dziś dobry humor, wprowadziłam się do mieszkanka nowego :D :D A jak u was?
PISZCIE, KOMENTUJCIE :**