Zdjęcie jakoś z początku roku akademickiego, kiedy robiłam jeszcze ambitne notatki z "Teorii literatury XX wieku"...
Trzeba zacząć się uczyć! I pisać pracę na historię literatury rosyjskiej (mam jeszcze jakieś 10 dni, na pewno zdążę :P).
Dziś wypożyczyłam opowieści Karamzina w wersji rosyjskiej (nigdzie nie ma ich po polsku, bo po co...). Są niezbędne do mojej pracy, ale znużyly mnie już po trzech stronach (nie ze względu na to, że nudne, ale chyba po prostu z racji ogólnego zmęczenia). Tylko na chwilę zamknęłam oczy w tramwaju w drodze powrotnej do domu... i obudziłam się już na Starołęce. Okazało się, że tramwaj zdążył zakręcić na pętli i właśnie miał odjeżdżać z peronu :D. Nikt nawet nie raczył mnie obudzić na końcowym przystanku... Dzięki! :P
Sesja, sesja, sesjaaaaaaaaaa.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni? Być może.
Ale jak narazie jestem nastawiona bardzo pesymistycznie.
Tak bardzo, że mam zamiar cytować Wertera w pracy rocznej. <3
I może jakiś wiersz Tetmajera walnę, mam już nawet dobrą koncepcję!
Najgorzej zacząć. Niech mnie ktoś zmotywuje...
Piosenka, w której się ostatnio zakochałam: