2013 rok zmienił wszystko, na dobre rzecz jasna.
Przyszła jesień, potem zima i pojawiłeś się Ty w moim życiu. Przed tym wszystkim samotność, chęć podzielenia się tym nadmiarem miłości biła mnie w serce - ociepliłeś je. Pierwszy raz w życiu pokazano mi, czym jest nie tylko miłość, ale i kompromisy, kłótnie i godzenia, tęsknota. Udowodniono mi, że kurde serio.. Miłość istnieje! Dla kogoś takiego jak ja - człowieka nie znającego czułości, bo po prostu nikt mi wcześniej jej nie okazał, było czymś nowym. Stwierdziłam, a co mi tam.. Przecież nic gorszego od samotności nie może mi się stać, a złamane serce? A żeby to raz już było. Poszłam w nieznane. I zostałam. Utknęłam siedem lat temu, wciąż podążając głębiej. Jest obok, zawsze był.. Tylko czasami tego nie potrafiłam docenić - tak, zdecydowanie o to chodziło. Jest ze mną, choć jestem cholernie trudnym człowiekiem - jestem tego w pełni świadoma. (Uwierzcie mi, on jest jeszcze bardziej!) Kocha mnie, wiem o tym. Tak - ja też go kocham. W życiu spotkało nas wiele złych rzeczy, ale pewnie też jeszcze więcej ich będzie w przyszłości. Czytasz i zastanawiasz się - dacie radę? Nie myślę o tym, bo wiem że tak będzie. A wiesz czemu? Bo to nie tylko miłość, to też przyjaźń, jeden pcha drugiego do góry, choćby nie wiem co! Dlatego dziś, po siedmiu latach, po wielu wzlotach i upadkach. Po związku na odległość przez 1,5roku, przez mieszkanie w trzech różnych krajach, po ślubie - wiem, że nigdy nie znalazłby się nikt, kto mógłby go zastąpić. Dlatego Ty człowieku, doceń to co masz i staraj się o to każdego cholernego dnia. Daj z siebie 150%, aby być szczęśliwym i jednocześnie dać to szczęście drugiemu człowiekowi. A może to dziś zaczyna się Twoja historia?