photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 24 WRZEŚNIA 2010 , exif
471
Dodano: 24 WRZEŚNIA 2010

SPORT


Dwa razy w życiu na tym widowisku
byłem  zupełnie dla mnie niepojętym:
ktoś się uganiał za kimś po boisku,
ktoś wył i gwizdał.
Więcej nie pamiętam.
Ale za trzecim razem...
Otóż właśnie 
tym razem, wystrojony w brzęk medali,
w baretek barwność i orderów jaśnie,
które nieomalże wiem, za co dali,
wtłoczony w mundur, jak szacunek każe,
obnosząc smutne i poważne lico,
zająłem swą kolejkę u lekarza,
co urzędowo stwierdza inwalidztwo.
A wy  czyście stawali na komisji?
Po korytarzach snuli się, skupieni,
Gdzie kwaśno pachnie stary chleb komiśny,
Ten chleb, z którego myśmy ulepieni?
Gdzie budżet się chyboce i gruchoce
Jak czołg po bruku w rozwalonym mieście?
Ze skrzypem protez gdzie się miesza protest?...
Lecz nie chciałbym przeciągać opowieści.
Koło mnie jakiś człowiek drżał i trząsł się.
I ciało jego tak się przelewało
jak galareta w nieustannym pląsie,
jakby na części się rozlatywało.
W każdym swym ruchu drżeniem tym spętany,
jak egzorcyzmem tradycyjne czarty,
ten żołnierz był przez wojnę rozdeptany,
do ziemi przyciśnięty
i roztarty.
I tak  bez przerwy?
- Zawsze tak się wiję.
A jednak żyję. Trzęsę się i żyję.
Tutaj przez uśmiech tknięta (raczej grymas)
Warga sąsiada szybciej się zatrzęsła.
We śnie jest lepiej. Daje się wytrzymać.
I  na stadionie.
Naraz powstał z krzesła
I dygot ustał.
Jasna i pobożna
zastygła twarz  wierzący przed ołtarzem
jak on w tej chwili
takie mają twarze:
to przypomniała mu się piłka nożna!
Odtąd w pamięci wdzięcznej mam żołnierza
i na godzinę czarną
chowam wyjście,
na tę nie do zniesienia rzeczywiście:
na stadion pójdę
i w kibiców gwiździe
niech piłka mnożna dygot mój uśmierza!

 

 

Sportowcy