Zdjęcie z wiosny - gdy wszystko było jeszcze inne. Nie wiedziałem co nastąpi. Nie pomyślałbym wówczas, że z 12 osób, którymi się opiekowałem, pomagałem dosłownie we wszystkim, nadstawiałem karku, tłumaczyłem się - lojalnie postąpią tylko 4. I to w dodatku ci, którzy najmniej mi zawdzięczają. Ma ono jeszcze jedno symboliczne znaczenie - mur przez który nie mogę się przebić jak najwyżej, do nieba.
2 lata przygotowań, 5 miesięcy walki dywersyjnej i konspiracji. Potem otwarta wojna, w której zostałem sam... wokół było mnóstwo ludzi, tchórzy. Potem praca ze wszystkich sił, klęska po klęsce i niewdzięcznosć - dozowana seriami jak z karabinu maszynowego. To najbardziej boli.
Mimo wszystko odniosłem zwycięstwo, co prawda Pyrrusowe, ale jednak. Bo mam wybór. Moi przeciwnicy go nie mają. Muszą tkwić w tym gównie i znosić upokorzenia od nowych. Ja jestem już poza tym.
Postawiłem wszystko na 1 kartę i w przyszłym roku, o ile nie nastąpi koniec świata, okaże się - albo uda mi się osiągać powoli kolene cele, albo będzie to powolna agonia, która zniszczy moje największe marzenia. Czas pokaże.
Świat jest jak ten mur, stwarza same problemy. Boję się cholernie. Że nie uda się, że nie poradzę sobie, że wyląduję w Tesco, że będzie zwykła codzienna, nudna egzystencja, że będę jak roślina, która tylko oddycha, je i pije. Jedyna nadzieja w tym, że niedługo nastapi całkowita zmiana dotychczasowego porzadku na świecie. Ludzie już się buntują, bo źle nam się żyje. Zmiany totalne zbliżają się nieubłagalnie. Po raz kolejny poleje się krew... mam tylko nadzieję, że po tym cieżim okresie nastąpi uzdrowienie sytuacji i wreszcie będziemy mogli żyć i funkcjonować jak normalni ludzie, a nie jak niewolnicy, którzy harują za marne grosze, są poniżani w urzedach, wykorzystywani przez 3/4 polityków, bankierów i firm ubezpieczeniowych.
Mimo wszystko ndal mam dziwną pustkę. Od roku jestem sam. Mnóstwo emocji oraz pracy, które ten rok mi przyniósł, sprawiły że dobrze mi było samemu. W listopadzie się to zmieniło... a teraz - znów pograżam się w wirze i odechciewa mi się randkowania :) Ciekawe tylko, czy to zupełny przypadek, czy podświadoma forma ucieczki... żeby nie było już tak jak kiedyś. Bo one w gruncie rzeczy wszystkie są takie same. Dużo wymagają, nie zawsze cokolwiek z siebie dają. Jak nie dają to czesto się to zauważa dopiero po długim okresie czasu.
Jeśli 2012 nie bedzie lepszy, to może niech już bedzie ten koniec świata.
Inni użytkownicy: zawodowybarbariaanpapierowemiastorafalpaczescocorabelll16l16zyxyxzemiliakowalski33lucas25mati1990bal
Inni zdjęcia: #birthdaygirl qabi1411 akcentovaZwierzęta za kątków świata bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114