Szósty dzień męczę się z biegunką. Jak dobrze, że powoli mi przechodzi. Ale dzięki temu jakoś ostatnio w ogóle nie chce mi się jeść. Jem zdecydowanie mniej, a już wcześniej było mało, więc.. ;) Czuję się schudłam, nie wchodzę na wagę jeszcze, jak mój układ pokarmowy wróci do normy to wtedy się zważę. Ale widzę różnice, starszą, mimo mojego brzucha wzdętego jak balon widzę żebra i już nie tylko ogólny zarys, tylko z boku widzę pojedyńcze żebra. I uda też się strasznie pomniejszyły. Czuję się po protu cudownie macając swoje kości.
Moje dni niczym się od siebie nie różnią. Moja psychika siada. Tak, mam obsesję na punkcie odchudzania. Tak, może i jestem chora, ale chce być chuda, chce być lekka, chcę żeby moje kości wystawały.
Idę zapalić.