Szokujące spotkanie
-Co Ty tu robisz?! -krzyknęłam
-Super, że się cieszysz z mojego przyjazdu -powiedziała nieco zdenerwowanym głosem mama
Spojrzałam na zegarek
-No to tak.. Superancka mamusiu, co Ty tu robisz o 6:00? -uśmiechnęłam się drwiąco.
Zauwarzyła to.
-Przestań być dla mnie taka. To moja wina, że tak się poukładało? Chciałam żeby nic Ci nie zabrakło, chciałam..
-Zabrakło mi matki!! -przerwałam jej krzycząc
-Chciałam żeby niczego Ci nie zbarakło, żebyś miała dach nad głową i bajeranckie ciuchy -dokończyła. -Obiecuję że nadrobię stracony czas
Babcia i dziadek stali w progu i przyglądali się całemu zajściu. Widać że się niecierpliwili jak to wszystko się potoczy.
-Zaproponowali mi super pracę
-Super cieszę się! Kooniec? -znowu jej przerwałam
-Możesz mnie wysłuchać do końca? -chcąc nie chcąc musiałam tego słuchać. -no więc ta praca jest w Sopocie... -zacięła się. co mnie obchodziło gdzie będzie znowu jechać? Mogła w ogóle nie wracać. Tu mam już super rodzinę. Wprawdzie to tylko dziadkowie ale zawsze coś. -Wyjeżdżamy za 2 dni. -wypaliła od razu.
Nie mogło to do mnie dobrzeć co ona powiedziała. Że my wyjeżdżamy? Kto babcia, dziadek i mój starszy brat Maciek?
-Mam już dla was bilety. -wręczyła mi dwa.
-Dwa? -nie rozumiałam tego
-Ach, Ty głuptasie. Przecież MY jedziemy. Ty, ja i mama. -oświecił mnie Maciek. Widać że był z tego zadowolony.
-Nigdzie nie jadę! Tutaj mam przyjaciół, jestem przewodniczącą szkoły. Jak ja mam to niby zostawić?! -czułam jak rośnie mi gula w gardle. Tylko nie płacz powtarzałam sobie.
-Ułożysz sobie życie na nowo w nowym miejscu. Będzie super, zobaczysz -sztywno uśmiechała się do mnie babcia. Wiedziałam że też cierpi.