Pyzdra, Pyzdra, Pyzdra..to był fajny kof! Kof był pierwsza klasa... okrutnie mi szkoda, że w łóżku do wieczornego miziania został mi jedynie Cyc, który bądź co bądź wiek już swój ma i nie figle mu w głowie.
Zbierałam się i zbierałam do naskrobania czegoś.
Zauważyłam, że jak się nic złego nie dzieje, co bezpośrednio dotyczny mnie to i mniej myślę, i mniej tragizuję, a tym samym śpię spokojniej i tak nóżka za nóżką, dzień za dniem pomaluczku..
Odwiedziłam ostatnio warszawską komitywę, miło było, aktywnie i oczy nowymi bydlątkami nacieszyłam. Kto to by pomyślał, że panbucek taki zmyślny i tyle tego stworzył.
Niby zielono i wiosna, ale nadal szaro,buro i zimno, także nie do końca jest cacy, jeszcze czekam na pełnię wiosennych igraszek.
Niby Dzikiej Koteczce rujka przeszła, to tak jakby wiosna w pełni, ale kto to wie
Śmierć drzewom. Ładny to byłby tytuł, może na książkę, ale smutną, koniecznie z tragicznym zakończeniem... Rzeczywiście tragicznie kończący się marzec. Od świtu do zmierzchu słyszę okropne piły z lasu, i wszędzie gdzie się nie ruszę powalone wiekowe kolosy, niczym obalone posągi, leżą martwe i jałowe.
Co za podły chwyt, by pozowlić na taką nikczemność, by ludzie choć na chwilę skupili się na czymś innym, i ścinali, ścinali bezpamięci i nie myśleli o niczym innym co knują.
Wstrętne zagrywki.
Przy tym co i rusz obruszam się, a raczej delikatnie zawodzę, nad niby mądrym a jednak tak naiwnym boyem. I myślę sobie czasem, jakiśty głupi, że Ciebie tylko w łeb strzelić.
I potakuje, na drugi dzień się uśmiecham i dalej tańczymy ten korowód
Jako, że w moim życiu przypadek gra ogromną rolę, wypełniając (to brzmi godniej) przeznaczenie, czekam, cierpliwie czekam aż coś mi zagrają. Bo zdaje się od pewnej chwili gasnę.. i jakby brakowało mi życia... może rzeczywiście, ja jako kobieta nie doceniam... mam ja Ci charakterek.