ROZDZIAŁ 11
Obudził mnie telefon. Dzwonił Patryk.
-Cześć kochanie. Co robisz ciekawego?- zapytał radośnie.
-Jesteś idiotom.- odparłam.- Po co mnie budzisz?
-A bo nudzi mi się. Ta droga mi się tak dłuży już ...
Słuchając jego głosu powoli zaczęłam odpływać.
Z mojej niewinnej drzemki wyrwało mnie mizianie czymś po twarzy. Długo się nie zastanawiając zdzieliłam tego kogoś w twarz.
-Jejku przepraszam! Nie wiedziałam, że to ty.- przytuliłam Patryka cały czas go przepraszając.
-Nie o takim powitaniu marzyłem, ale nic się nie stało.- zaśmiał się cicho.
-Która godzina?
-Po czwartej.- powiedził całując mnie w ucho.- Kimniemy się jeszcze?
-Yhym. Śpimy do jedenastej przystojniaku.
Ułożyliśmy się wygodnie na łóżku i wtuliliśmy się w siebie.
Gdy otworzyłam oczy od razu rzuciłam się na śpiącego Patryka i zaczęłam go całować. Był lekko zdezorientowany, ale oddawał pocałunki. Po jakimś czasie oderwałam się od niego i go przytuliłam.
-Tęskniłam za Tobą.- szepnęłam mocniej go przytulając.
-Ja też misiaku.- westchnął i objął mnie ramieniem.
Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy o wszystkim co się działo kiedy się nie widzieliśmy. Zrobiliśmy sobie pyszne śniadanko i jedliśmy je na tarasie.
-Idziemy na basen?
Skinęłam potakująco głową.
-To lece do domu się przebrać i za chwilkę idziemy.
-Okey.
Pobiegłam do swojego pokoju. Spakowałam się i ubrałam strój. Przed wyjściem sprawdziłam czy mam wszystko i wzięłam wode. Gdy zamykałam drzwi Patryk już szedł w moją stronę. Będąc na miejscu rozłożyliśmy koc, nasmarowaliśmy się kremem i poszliśmy usiąść na brzegu basenu.
-Popływamy?- zapytałam.
-Później. Nie chce mi się teraz.
-Jesteś leń.- powiedziałam i wepchnęłam go do wody.
Położyłam się na kocu i zaczęłam opalać. Po chwili przyszedł wściekły Patryk.
-Jesteś nienormalna...- blablabla..
Zabawanie wyglądał kiedy się złościł. Prawił mi wywody i wymachiwał rękoma na wszystkie możliwe strony. Chciało mi się z niego śmiać, ale się powstrzymywałam. Naprawde się starałam, ale nie dałam rady. Buchnęłam śmiechem przez co wpadł w jeszcze większą furię. Na chwilę zamilkł.
-Dlaczego na mnie krzyczysz?- niewinnie zapytałam.
W tym momencie strzelił focha. Położył się na brzuchu i odwrócił głowe tak by na mnie nie patrzeć.
-Nie umiesz się bawić.- szturchnęłam go.- Weź się nie obrażaj.- przytuliłam go.
-Nie dotykaj mnie. Jesteś okropna. Weź się nie odzywaj wogóle do mnie.- powiedział zły jak osa.
-Dobra. Odezwij się jak Ci przejdzie.
Położyłam się na plecach, wsadziłam słuchawki w uszy i zaczęłam się opalać.
Nie wiem ile czasu minęło, ale w pewnym momencie poczułam jak ktoś mnie podnosi.
-Co ty robisz?- zapytała zdezorientowana.
-Mszczę się kochanie.- wyszczerzył ząbki, niosący mnie Patryk.
-Nie wrzucaj mnie do wody!- wrzasnęłam.
-A to niby dlaczego?
-Bo jestem za bardzo rozpalona a ta woda jest zimna.
-Okey.- powiedział z chytrym uśmiechem.
Wskoczył do wody, a ja usiadłam na brzegu mocząc stopy. Podpłynął do mnie mrużąc oczka.
-Chce buzi.- powiedział.
-Aha.- odpowiedziałam.
-A dasz mi?
-Nie kombinuj.
-Nie wrzuce Cie. Obiecuje.
Popatrzałam na niego nie ufnie.
-Nie wierzysz mi?
-Dobrze wiesz, że wierze.
-No to o co chodzi?- zapytał kpiąco.
Pochyliłam się i musnęłam lekko jego wargi. Pogłębił pocałunek. Przyciągnął mnie do siebie.
-Ejj!- krzyknęłam, oplatając go w pasie nogami.- Obiecałeś!
-Przecież nie wpadłaś do wody. Cały czas Cie trzymam.
-Odstaw mnie na brzeg.
-Oj nie kochanie. Teraz bardzo powolutku będę Cie oswajał z wodą.- i zaczął mnie opuszczać do wody.
-Patryk!- pisnęłam i uczepiłam się go tak, że nie mógł mnie od siebie oderwać.
On nie zrażony moją reakcją poszadł na głębszą wodę. Z każdym jego krokiem zatapiałam się coraz głębiej. Wkońcu woda sięgała mi do szyi.
-Teraz możemy po pływać.
-I to ja jestem nienormalna tak? Ja to przynajmniej zrobiłam szybko i bezboleśnie. A ty się znęcasz nade mną.
-Ale tylko troszke.- uśmiechnął się i mnie pocałował.
Powygłupialiśmy się w wodzie i wróciliśmy na koc. Tym razem położyłam się za brzuchu. Rozmawialiśmy, w między czasie zadzwonił telefon od Patryka. Dzwonił Bartek.
-Co się stało?- zapytałam.
-Pytał się czy coś dziś robimy.
-I co?
-Zaprosił nas do siebie. Jest sam w domu. Mogłabyś zostać na noc?
-Pewnie tak.
-To bardzo mnie to cieszy.
-Zbieramy się?
-A no wypadałoby.- dał mi buzi i pomógł mi wstać z ziemi.
Wracaliśmy do domu w dobrych hum