photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 MARCA 2013

13

ROZDZIAŁ 10


 Ze snu wyrwał mnie mój brat. Była chyba siódma rano a on był zalany w trupa. Położył się obok mnie na łóżku i podciągnął nogi pod brodę.
-Pogrzało Cie!- wydarłam się na niego. On tylko bardzie się skulił.- Wyjdź mi stąd!- nie ustępowałam. Leżał i patrzyła na mnie smutnym wzrokiem.
Leżeliśmy tak jakiś czas patrząc się na siebie. W jego oczach zalśniły łzy.
-Hej wszystko okey?- wybuchnął płaczem.
Przerażona jego reakcją nie wiedziałam co zrobić. Przysunęłam się bliżej i go przytuliłam.
-Co się dzieje?
Nie odpowiedział. Leciutko go kołysałam aż usnął. Wygrzebałam się z jego uścisku i poszłam do łazienki. Wzięłam długą, odprężającą kąpiel podczas, której zadręczałam się myślami o mojej rodzinie. Wyszłam z wanny z cichą nadzieją, że wkońcu się wszystko ułoży.
Zeszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Byłam nie wyspana i bardzo bolały mnie nogi. Dostałam esemesa. Od Kamila.
Właśnie się obudziłem i miałem zamiar biegać, ale brakuje mi godnego towarzysza. Pomożesz rozwiązać mi ten problem?
Chyba upadłeś na głowę! Przez Ciebie ledwo chodzę.
Mogę Ci to wynagrodzić zapraszając Cie na śniadanie ;).
Dzisiaj ;d?
Otwórz drzwi.
Zdziwiłam się trochę, ale poszłam otworzyć.
-Co ty tu robisz?
-Zabieram Cie na śniadanie.- powiedział z wielkim uśmiechem.
-Myślałam, że żartujesz. Przepraszam, ale nie pójdę. Strasznie bolą mnie nogi.- powiedziałam ze zbolałą miną.
-To ja Cie zaniosę.- nie zdążyłam zareagować, a już trzymał mnie na rękach.
-Oszalałeś? Odstaw mnie na ziemie!
-Nie, bo Cie bolą nogi.
-Ale ja nie mam butów!
-Trudno.
-Jesteś głupi!
-Dzięki, miło mi.
Nie odzywałam się już więcej. Posadził mnie pod parasolem na krześle i poszedł zamówić coś do jedzenia.
-Długo będziesz się boczyć?- zapytał z kpiarskim uśmieszkiem.
-Wal sie!
-Może mi w tym pomożesz.- powiedział poruszając brwiami.
-Na Ciebie to nawet patyka szkoda.
-Jesteś wredna!
-Patrz ty a jestem blondynką.- teraz ja kpiłam z niego.
-Martwiłbym się jakbyś nie była.
-Osz ty chamie.- rzuciłam w niego kuleczką z chusteczki.
-Lejesz mi miód na serce Bella.- wystrzerzył zęby.
Nasze przekomarzanie przerwała kelnerka, która przyniosła zamówienie.
-O ja naleśniki!- ucieszyłam się.
-Wiedziałem, że Cie tym przekupie.
-To Ci się udało.- uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść.
Po posiłku posiedzieliśmy jeszcze chwile i Kamil odstawił mnie do domu.
Znając życie Dawid obudzi się z ogromnym kacem. Idąc do pokoju po drodze zgarnęłam wode i tabletki przeciwbólowe. Weszłam cicho do środka i usiadłam obok niego na łóżku. Otworzył oczy i spojrzał na mnie. Od razu podałam mu pigułki.
-Jak ja się tu znalazłem?- zapytał zachrypniętym głosem.
-Też mnie to dziwi jak wdrapałeś się aż tutaj.
-Nie umiem pić.- zaśmiałam się.-Daj mi tej wody jeszcze.
-Nie rozumiem Cie. Nie dawno wypiłeś tyle wody i tak Cie suszy. Jak to działa?- śmiałam się z niego.
-Spadaj wredoto.
Wygłupialiśmy się... Jak dawniej. Brakowało mi go.
-Te zostałem ojcem. I nie umie przyjąć tego do wiadomości.
-Ale cieszysz się?
-Bardzo. Mam syna i jestem z tego dumny.- powiedział z lekkim uśmiechem.
-To gratulacje tatuśku.- szutrchnęłam go w ramie.
-Dzięki.- powiedział z miną cwaniaka.
-Nie zmądrzejesz już.- powiedziałam jakby do siebie.
Zadzwonił mój telefon.