Ciepłe letnie chwile, lipiec na fotografii, a przecież już październik, złota jesień, uwielbiam jej barwy, błysk złotych liści na gałęziach i pod stopami podczas sobotnich spacerów, śmiejemy się i trzymam Cię za rękę, brakuje mi tego od poniedziałku do czwartku. Najbardziej lubię piątki, powroty i nieustannie czekającą na mnie twarz, kochaną buzię. Uczę się jeszcze takiego życia, myślę nawet, że nie idzie mi źle. Odbieram pierwszy wpis w indeksie, zaliczam chemię, piszę pierwsze fizyczne kolokwium. Mam tak dużo analizy matematycznej, która spędza mi sen z powiek i każe uczyć się cierpliwości. Próbujemy to razem pokonać przy ciepłej herbacie i przepysznych ciasteczkowych muszelkach. Nie lubię zbliżających się niedziel, gdy już tu jestem, nie mam ochoty wracać, choć Poznań jest mi przyjazny, tak bardzo studencki. Lubię jazdę autobusem, ciągle biegiem w stronę przystanku, wariactwo w drodze na dworzec i wycieczki w nowe miejsca.