Kasienia ma piękną aurę. Jej aura udziela się. Jej aura sprawia zakup, zakup wyjątkowo udany, matching tak zwany do równie udanego zakupy poprzedniego. 

Kasienia also ujmuje elegancją wykonania. Co na nią patrzę, to widzę istnienie idealne - ładne to takie, praktyczne, poukładane i spełnione, niczym sekretarzyk z różaną aplikacją z wielce praktycznej Ikei (choć to podobno ja wyglądam na Szwedkę, przynajmniej według ponadtrzydziestoletnich bywalców Żółtego Balonika). 

Sprzężenie zwrotne mam w głowie, bezustanne. Jest mętnie, sakramencko pochmurno, ale też jakoś nostalgicznie jednocześnie. Przyczyniła się do tego z pewnością proporcja godzin do rozmów dzisiejszego dnia. Współlokatorzy to fajna sprawa jak jest ciepło w pokoju, można kogoś zarazić fajnymi miejscami w Internecie i posłuchać o fajnych doświadczeniach. Zwłaszcza, że Aśka to człowiek, który ma coś do powiedzenia i w przeciwieństwie do większości społeczeństwa się z tym nie pierdoli - jak ma, to mówi, i tyle na temat. Lubię ludzi do rzeczy. 

Muzyka mi dzisiaj bezpośrednio muska zwoje mózgowe. Piękność. 

Czekam na piątek, na powrót jasności na mojej głowie, a potem to już tylko sobota, sobota, sobota... Każdy dzień będzie sobotą.