Wpuszczając kogoś do swojego serca jednocześnie wpuszczasz sobie do głowy drugi rozum.
Co z tego, że pozwalam sobie na bycie głupią, niepoważną i na ciągłe toczenie się w dół,
skoro później ten mój adoptowany rozumek dobija się drzwiami i oknami i pokazuje jak bardzo mu sie to nie podoba.
Nie dbam o to, ze robię krzywdę sobie. To moja prywatna sprawa.
Meczy mnie to, że on mógłby być na mnie zły. Meczy mnie, ze w ogóle jeszcze o tym myślę.