Witaj Przyjacielu.
Dla widzących Cię ludzi jesteś bezdomnym. Nic nie wartym pijaczyną stojącym pod slepem. Widzę Cię inaczej niż oni. Masz na imię Rafał urodziłeś się 19 lipca 1987 roku.Dobry z Ciebie chłopak. Pamiętam Cię kiedy byłeś jeszcze gówniarzem. Grałeś razem z nami grupką jeszcze większych gówniarzy w nożną, godzinami przesiadywałeś jak starszy brat pilnując żeby wszyscy byli bezpieczni. Byłeś dla nas ważny, byłeś jak część bliskiej rodziny łącząca wszystkie dzieci z osiedla. Pamiętam jaki zawsze byłeś opanowany później kiedy zmarła Twoja mama było z Tobą gorzej. Im częściej chodziłeś do Nas tym bardziej zapominałeś o swoim bólu. Przez jakiś czas żyłeś dla niej. Starałeś się żeby była dumna. Z dnia na dzień stałeś się bezdomny. Twój brat Cię odtrącił, a Ty znajdowałeś dorywczą pracę na budowie lub opiekowałeś się dzieciakiem sąsiadów i starałeś się wydorośleć. Niestety udawało Ci się krótko. Nie potrafisz być odpowiedzialny tylko za siebie. Szybko zacząłeś się staczać. Najpierw alkohol krótko później narkotyki. Tak do teraz kolejny odwyk spowalnia proces umierania. Co odwyk chwytasz się pracy zarabiasz wracasz do codzienności i zamiast bez nadzoru próbować jak to jest być dorosłym, znów pijesz i ćpasz. Wydajesz wszystkie pieniądze i biegasz po znajomych bo jeszcze w tym tygodniu się nie dopiłeś. W kółeczku pomocnych znajomych znajduje się ja. Miło, że o mnie pamiętasz, ale jestem dla Ciebie już tylko wsparciem mentalnym i ewentualnie osobą, która da Ci jeść kiedy będziesz głodny. Rafał proszę walcz, póki jeszcze możesz. Musisz tylko chcieć sobie pomóc dla nas jesteś starym dobrym kumplem, który tylko trochę się potknął.