Tak jak mówiłem.
Czas na grubszy temat.
Traktowanie na początkach.
Oberwie się kilku osobom.
I to takim, które patrząc z zewnątrz nie powinny w żadnym stopniu się tak zachowywać.
Kolejność nie ma znaczenia.
Jedziemy.
Pijawa - czyli biologoczna tfu matka. Najpierw srogi opierdol, że za własne pieniądze mialem czelność kupić swoją pierwszą popierdalajkę. Chińczyk bo na nic innego mnie nie było wtedy stać. Jednak chwilę później pierdolenie, że to przecież tylko skuter. Skuter to rodzaj silnika i charakterystyczne "nadwozie". Ewentualnie scooter czyli katowanie sąsiadów cennikiem dorsza. Ciągle chamskie docinki i nacisk, żebym jej drugiemu mężowi dał "skuter" bo coś odwaliło się na działce, żeby szybciej dojechał. Zero zrozumienia, że manualem trzeba się nauczyć jeździć. Wyżej wspomniny drugi zaobrączkowany wcale nie był lepszy. Ciągłe dopierdalanie i czerpanie radości z poniżania z uwagi na pojemność. Wspominałem, że robił to nie mając żadnych uprawnień do kierowania pojazdami? Jedyne co miał to rower. Koniec.
Zero wsparcia gdzie na starcie złapałem to jak tylko wsiadłem na malucha. Nie bez powodu nadal mam Biblię Pokonywania Zakrętów i serię Motocyklista Doskonały.
Dalej.
Z - kobietą, którą zapytałem x lat temu o rękę. Pierwszą poważna. Wcześniej był temat "oświadczyn" pod śluby kolonijne ale najwidoczniej pewne osoby za bardzo to wzięły na serio. Zero wsparcia, szydera, nie wspomnę o bardzo zimnym podejściu gdzie już wtedy wspominałem o tym że chce do służb albo do poważnej ochrony. Stwierdziła, że lepiej będzie dać na boku szefowi bo bogatszy i ma mocniejszy motocykl. Zresztą wspominałem już wielokrotnie o tej abominacji związku. Szkoda więcej ryja strzępić.
A - ziomek, który tylko udawał mojego przyjaciela. Kiedy padł mi związek z pajacówą wyżej to nie widział żadnego problemu by zbliżyć kontakt. Nie wspomnę już o identycznym podejściu. Ciągłe pociski, że jestem odklejony i mam nierealne marzenia. Przecież jego zdaniem nigdy do niczego nie dojdę.
S - To samo Jednak już z czasów służb. Nie dość, że ruszył z łapami to lansuje się nieswoim sprzętem. Tak samo fałszywy element jak gosc wyżej gdy tylko wyczuł okazję poprawić sobie sytuację materialną czyimś kosztem.
W międzyczasie też niektóre byłe, gdzie bardzo szybko zakończyłem tematy. Z jednej strony przez brak szacunku z drugiej przez ich frywolne podejście do wierności.
Za dużo, by wymieniać.
Z tego portalu też kilka osób się znajdzie.
Już jak wleciały Yamahy były chamskie dogryzki.
Cofając się do pijawy.
Była niemal świadkiem jak rozjebałem się przed rondem.
Kolano było w słabym stanie.
Jadąc tramwajem widziała motocykl jeszcze leżący na asfalcie.
Do dzisiaj mam dyskomfort z kolanem i barkiem po prawej stronie przez tamto zdarzenie.
Nikt nie brał tego na poważnie.
Tak samo osoba, która była tutaj wielokrotnie wspominana i najbardziej mi próbowała tutaj publicznie zaszkodzić. Szkoda już więcej słów na tego szkodnika.
Teraz kiedy rozeszło się info, że wleciał gruby temat to nagle się ludzie obudzili że to jednak niebezpieczne.
Już od tej pierwszej popierdółki po zmianie silnika mogłem nie wyjść cało z jednego z 3 wypadków jakie miałem.
Przy wspomnianym wyżej z barkiem i kolanem miałem po prostu szczęście.
Jakikolwiek pojazd za mną i mógłbym zostać wgnieciony kołami w jezdnię.
I to są słowa samego funkcjonariusza z drogówki.
Może kiedyś opiszę co tam się odjebało.
Podsumowując te wszystkie osoby się przeliczyły uznając mnie za przegrywa i odklejeńca.
Teraz mam co chciałem.
Czuję się spełniony.
To było ostatnie materialne marzenie.
Cel, do którego dążyłem.
Na powyższe osoby szczerze chuh kładę, mogę śmiało oficjalnie i permanentnie wyjebać z głowy. Z życia poleciały już dawno.
A teraz mała lista tych, którym mogę śmiało podziękować.
Wszelkie osoby na zlotach, które na samym starcie mimo wszystko traktowały mnie jak równego.
Udzielały wsparcia technicznego, merytorycznego.
Normalnie rozmawiały.
W tym też małolacie, której imienia nawet nie pamiętam. Uczyła mnie latać z pasażerem. Miała na tyle małe gabaryry, że mogłem.bez większego obsrania w miarę normalnie jeździć.
Dzięki tej osobie, z którą znajomość trwała może 2 miesiące nauczyłem się wozić pasażera.
I to z czasów jeszcze chińczyka czyli bardzo dawno temu.
Tyle z osób typu no name.
Resztę zostawię dla siebie.
Grono bliskich zamykam dla wiadomości publicznej.
Każda z osób, od których czułem minimum wsparcia otrzymało lub w najbliższym czasie otrzyma podziękowanie.
Teraz zdałem sobie sprawę jak bardzo tych osób pozytywnych nie doceniałem. Jak wiele ich było i nadal jest względem tych śmieci, które próbowały mnie poniżyć, zniszczyć.
Przy okazji odniosę się do screena.
Oczywiście ending z GTO.
Ale motyw pustej klasy i wzroku zza koła motocykla wytłumaczę kiedy indziej.
Być może w następnym wpisie.
Wytłumaczę, a raczej przedstawię jak to sam widzę i rozumiem.
Zdecydowanie za dużo wspólnych mianowników widzę z tym fikcyjnym bohaterem.
Non Phixion - Say Goodbye To Yesterday
A teraz ogłoszenia parafialne.
Jutro czeka mnie ciężki dzień.
Od rana bede wisiał na telefonie i pisał maile.
Jescze cała chata do wysprzątania więc nie licząc wycieczki po zamówienie opon do kawy nigdzie się nie ruszam.
Łapy zaleczone więc trening też wleci.
A wieczorem może w końcu się wyśpię.
Liczę na to.
2 dni temu
3 dni temu
5 dni temu
6 dni temu
8 KWIETNIA 2025
6 KWIETNIA 2025
31 MARCA 2025
26 MARCA 2025
Wszystkie wpisy