To juz jutro wielki dzien. Pierwszy dzien college'u. A ja jestem w kropce,nie mam pojecia w co sie ubrac. Sportowy college to nie jakie przykrywki! O nie,nie,to juz nie jest high school gdzie byly mundurki,gdzie bylam pospolita dziewczyna. Tym razem mam zamiar dostac sie do prawdziwej elity,takiej jak na filmach i ktora co prawda jest w kazdej szkole. Te wakacje duzo mi daly,duzo,duzo sily do dzialan. Przeciez tu bede nowa,nikt mnie nie bedzie znal i bede mogla sie wybic,chociaz troche. Nie prosze o wiele. Zeszczuplalam,zupelnie inaczej zaczelam sie ubierac,nawet malowac! Ehh,co ja sie ludze..

-Cher! Szybko chodz na dol!

-Tak mamo? Co sie stalo?

-Lalka patrz jaka sukienke kupilam!-trzymajac w reku mala czarna,miala oczy jak piec zlotych.

-No super!-naprawde mi sie spodobala,podresli moje nogi i talie.-Tylko...jakie buty?

-O to sie nie martw,Twoja mamuska wszystkim sie zajela! Look!

-Sa,sa...przecudowne! Dziekuje Ci bardzo!

-A i rano przyjdzie Woody i zrobi cos z tymi straczkami na Twojej glowie...Kocham,pa!

Cala mama. Jest przeciwienstwem mnie,a raczej byla. Zaczelam dostrzegac w niej siebie i coraz bardziej upodabniam sie do niej. Ona-szczupla,cycata malpa,lecz kochana i na swoj sposob wiecznie mloda. Zywi sie plotkami,to jej sposob na zycie. Ja tego nie lubilam,do tych wakacji. Kiedy byla skazana zostac z nia na dwa miesiace,poniewaz moj tato pojechal do pracy do USA,otwarcie firmy i inne nudne zadania. Ale oplacilo sie. Gdy wczoraj wrocil o malo co sie nie poplakali gdy oboje,ze swojej perspektywy rodzicow spojrzeli na mnie. Jak dotad brzydkie kaczatko,dzisiaj labadz-wedlug nich oczywiscie.

Cos jeszcze o mnie. Nigdy nie uganialam sie za chlopakami,zaden tez mi sie nie podobal. Kolezanki myslaly,ze jestem lesbijka i tez dlatego troche z dystansem utrzymywaly kolezenstwo ze mna. Ale tak nie jest. Jestem sto procent heteroseksualna aczkolwiek jeszcze nie spotkalam zadnego chlopaka,ktory by mnie oczarowal i poki co nie czekam. Chce skonczyc szkole,wtedy bedzie czas na milosci.

Dobranoc Pamietniczku.