Taki sobie symbol.
A jak ważny ;)
Mam przy sobie największe wsparcie świata.
Wsparcie, które pokazuje mi jak ufać.
I jak się nie poddawać.
I daje sens życia.
Wsparcie, z którym mogę się wygłupiać, śmiać.
Z którym jest dobrze, mimo, że czasem jest źle.
Wsparcie, którego starania bardzo doceniam.
I dla którego chcę mega jak najlepiej.
Co więcej, wsparcie, wobec którego muszę stawać się co raz lepsza.
Bo chcę, nie bo powinnam.
I to nie ja tu jestem wyjątkowa.
I nie wiem, jak w takim nieszczęściu można być tak szczęśliwym.
Jedyne, co mi w życiu wyszło, wiesz?
`Her lips, her lips
I could kiss them all day if shed let me
Her laugh, her laugh
She hates but I think its so sexy`
Psuje mi się gust muzyczny.
Nawet wiem przez kogo.
I o dziwo to mi tak bardzo odpowiada.
I może by tak zmienić szkołę?
Chyba najbliższy okres będzie trudny.
Ale Ktoś mi dziś, powiedział, że dam radę.
I ufam Ci.
Poza tym mam najlepszych Przyjaciół na świecie, ale to już mówiłam.
Popołudnie u Norbiego i słowa Małgo mnie jeszcze bardziej o tym przekonały.
I grupa na fejsie też :D
A Juwenalia były najlepszą imprezą ostatniego czasu.
Począwszy od hektolitrów piwa, po widok z góry na Pihu, kończąc na ekstra pod każdym względem Łonie.
Sokoła odżałować nie mogę i tak.
I pewne słowa mnie bardzo uskrzydliły.
Podobnie też powrót do domu.
Jednak bieganie o 9.30 w sobotę było średnim pomysłem.
Powinnyśmy już za to dostać koszulkę.
Poza tym nie lubię takich tematów na biologii.
I nie lubię tego, co się dzieje czasami.
Niesamowite jest to, że UMIEM komuś o tym powiedzieć.
Pozdrawiam Najlepszych <3