ahhhhh
nadszedł czas na sensowną notkę
więc co.
:>
nie, chwila, mandarynkę obiorę
ok, mam.
wiec o czym to ja mówiłam?
aha, no tak.
więc:
nie, to jest głupie. może dajmy temu spokój?
muszę poprawić pracę klasową z fizyki.
wiecie jak fajnie wygląda mandarynka podświetlona lampką?
tak sobie myslę
że, jeśli mandarynka to owoc, w takim razie musiała rosnąć na roślinie, w tym przypadku drzewie. drzewo, roślina, żyje i ma te wszystkie tam kanaliki i rureczki i przewody którymi leci i tlen, i wszystko co potrzebne
tak?
no
więc, żeby te owoce zaowocowały, musi dopłynąć tymi rureczkami to tam co potrzebne, więc muszę się w nim wytworzyć te kanaliki (co jest prawdopodobnie widoczne na podświetlonej mandarynce) i przez te kanaliki to wszytko tam przepływa. czyli, że żyje, ten owocek? co oznacza, że wegetarianie nie są takcy święci? nie, chyba źle rozumuję
ale fajnie to brzmi, więc zostawię.
no a poza tym, mandarnki sa dobre.
nieważne.