Marta
W pewnych miejscach, od czasów niepamiętnych ucieka mi wzrok. Gdy wydawało się, że dosięgnie swego, zabłądził w nierozsądny sposób. Mogłabym doświadczać tego częściej i katować się dziewięćdziesięcioma dniami, gdy mogłam wśród szumiących promieni słońca zmienić rzeczywistość. Wiem, zawiodłam ją, sięgałam zbyt wysoko. Spadłam, nie poobijana, bez wniosków, choć dalekich lotów będzie mniej. Teraz jestem tu, na ziemi, za późno. Skupiam się na tym co kocham, robię to ostatkiem sił i me serce śmieje się szczerym głosem. Potem przychodzę inna, trochę mniej szczęśliwa, nadal oddana, z oczyma dalekimi. Niewielu doświadczyło... Gdy porzucę pierwsze wcielenie i wieczór zapuka do siatek nie zobaczysz już tych szarych oczu, odwrócę się, więdząc, że zastępujesz mnie na tej scenie. Ostatnie reflektory nie zgasną już tak szybko.